-
O dziewczynie w czerwonym kapturku
Data: 24.07.2024, Autor: unstableimagination, Źródło: Lol24
... zajadała się pysznymi owocami, pochrząkując radośnie. Greta usiadła na kamieniach, a jej czerwona peleryna opadła dookoła niej. Otarła stopy z drobnych kamyków i liści, które się go nich przykleiły. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, kiedy patrzyła na słodkie ryjki warchlaków i ich błyszczące radością oczka. Najmniejszy maluch skończył najszybciej i od razu wepchnął się pod pysk lochy, odpychając ją i dobierając się do resztek jej jabłka. Locha cofnęła się, oddając mu swoje jabłko. — Zupełnie jak mój najmłodszy brat! — roześmiała się Greta — Moja mama też zawsze oddaje mu cześć swojego jedzenia! Podrapała lochę za uchem, a ta znów zmrużyła oczy z zadowolenia. W tym momencie dziewczyna usłyszała głośny trzask gałązki, obejrzała się błyskawicznie, a zwierzęta znieruchomiały. Z krzaków po drugiej stronie strumienia powoli wysuwała się długa lufa strzelby myśliwskiej. Greta poczuła, że jej serce zamiera. — W nogi! — krzyknęła, wstając, a zwierzęta błyskawicznie rzuciły się do ucieczki. Rozległ się przeraźliwy huk i pień drzewa, gdzie przed chwilą jeszcze stała locha, eksplodował odłamkami drewna. Greta odetchnęła z ulgą, słysząc z jednej strony oddalający się tupot pięciu dzików, a z drugiej rozczarowane przekleństwa myśliwego. — ! — z krzaków wygramolił się pulchny, wąsaty mężczyzna o podejrzanie czerwonych policzkach i lekko zaszklonych oczach — Dziewczyno, już go miałem! — Jak pan śmie! — Greta była wściekła — Strzelać do lochy z małymi? Co z pana ...
... za myśliwy?! Mężczyzna, zdziwiony jej zdenerwowaniem, stanął na brzegu strumienia i wzruszył ramionami. — Myślałem, że jesteś w niebezpieczeństwie, moje dziecko — powiedział trochę niewyraźnie i wyciągnął łuskę ze strzelby. — Nie jestem dzieckiem! — wycedziła przez zamknięte zęby — A pan dobrze widział, że dziki były spokojne! — Spokojne, czy nie spokojne — gmerał chwilę w kieszeni i wyciągnął kolejny nabój — dziki zawsze są niebezpieczne. Głos mężczyzny wciąż był lekko niewyraźny. — Mógł pan mnie trafić! — Greta była oburzona zachowaniem myśliwego. — Spokojnie! Nigdy nie strzelam do pięknych kobiet! — zakołysał się, wsuwając pocisk do komory i przeładowując — No, chyba że z mojej drugiej strzelby! Tu zaśmiał się obleśnie i złapał się znacząco za spodnie, a Gretę aż zemdliło. Zdała sobie sprawę, że małe, przekrwione oczka mężczyzny już nie patrzą na jej twarz, a ześlizgują się po jej przylegającej do ciała sukience, wciąż lekko mokrej miejscami od wody ze strumienia. — A co taka piękna panna robi sama w lesie? — zapytał myśliwy i zaczął iść w jej stronę — Las jest bardzo niebezpieczny! Greta odruchowo okryła się mocniej peleryną, zasłaniając częściowo sukienkę. — Nie pana interes! — sięgnęła po buty, czując lekki niepokój. Czuła, że powinna się jak najszybciej oddalić. — Spokojnie — mężczyzna przechodził przez potok, a jego wysokie myśliwskie buty zanurzały się tylko do połowy — panna pozwoli, że się przedstawię. Wyszedł na brzeg i ...