1. Kulturka


    Data: 04.08.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    ... komplement nie pada na głos, bo ustami otacza już mój kapelusik. Przesuwa wargami o kilka milimetrów wzdłuż członka, z rzadka pieszcząc go językiem. Nie podoba mi się, że symuluje zaangażowanie.
    
    – Ma pani cudowne, wrażliwe usta. Proszę nie skąpić mi czułości. – W moim głosie ukryta jest swoista groźba, która zmusza ją do przekroczenia kolejnych barier.
    
    Jest lepiej, ale gdy w pieszczoty ponownie wkrada się rutyna, obejmuję jej główkę od tyłu i dopycham głębiej. Krztusi się, więc daję jej chwilę odpoczynku. Tyle dobrego, że zmotywowało ją to do wzmożonego wysiłku, bo obciąga coraz większą powierzchnię prącia. Znajdująca się za głową ręka pełni już tylko funkcję symboliczną.
    
    Puk, puk, puk.
    
    Ktoś odczekuje kilka sekund, po czym chwyta za klamkę. Blondyneczka ma spanikowane oczy i chciałaby się cofnąć, ale nie pozwalam na to.
    
    – Dzień dobry, profesorze! – wita się Kucharska, jedna z najstarszych sprzątaczek w instytucie.
    
    Już po osiemnastej! Może i Domańska powinna popracować nad lodzikiem, ale nie słyszałem przez nią dzwonów! I co teraz?
    
    – Pani Hanusiu…
    
    – Och, chyba ma pan gościa. – Sprzątaczka zauważyła przewieszoną przez krzesło torebkę.
    
    No to wpakowaliśmy się w niezłą kabałę.
    
    – Studentka wróci dopiero za pewien czas, bo ma coś ważnego do zrobienia. – Spuszczam głowę ku Domańskiej i mierzwię jej staranne uczesanie. Mam do tego prawo, w końcu i tak zrobiła tę fryzurę wyłącznie dla mnie.
    
    – Będę cichutko – zapewnia sprzątaczka.
    
    – Proszę ...
    ... kontynuować. – Tak Hanusia, jak i Domańska biorą się do roboty.
    
    Doskonale znam plan pracy sprzątaczki. Wpierw umyje skrawek podłogi przed wejściem, potem zetrze kurz z mebli i parapetu, by na końcu opróżnić znajdujący się za moimi plecami śmietnik. Dyskretnie przysuwam się z krzesłem do biurka, zamykając studentkę w nieciekawej ciasnocie. Następnie zdejmuję marynarkę i przerzucam ją przez krzesło. Jest dostatecznie długa, by zasłonić Domańską od dołu. Rychło w czas, bo kiedy Kucharska staje przy biurku, mam już rozłożoną na kolanach wielkoformatową gazetę.
    
    – Myśli profesor, że odnajdą tego całego węża?
    
    – Sądzę, że w ciągu kilku godzin. – Uśmiecham się. Dzięki pani Klarze jestem coraz bardziej odprężony.
    
    – Nie do uwierzenia. – Kręci głową. – Ojejku, to chyba pana krawat…
    
    Kolejne wydarzenia dzieją się kaskadowo. Hanusia ciągnie za krawat, nabijając Domańską na penisa tak głęboko, że ta wydaje z siebie gardłowy odgłos i desperacko ciągnie do siebie dłonie. W rezultacie sprzątaczka wznosi alarm, że „coś tam jest”, a mi natychmiast robi się gorąco. Oczyma wyobraźni widzę nadchodzącą katastrofę.
    
    – Zostawić! – Zagłuszam Domańską nienaturalnym barytonem. Zaraz szóstka z przodu, a ja dopiero odkrywam wokalny talent. – Noga mi się zaplątała…
    
    – Coś takiego… – Starsza kobieta ponownie kręci głową, ale ani myśli kwestionować moją słabą wymówkę. – Przepraszam najmocniej.
    
    Macham ręką i czym prędzej zmieniam temat. Z Hanusią wymieniamy jeszcze kilka uprzejmości, potem ta zagląda ...
«12...6789»