Adam i Adam czyli Adamów dwóch
Data: 04.08.2024,
Autor: abigail, Źródło: Lol24
Adam i Adam, czyli Adamów dwóch
Jest takie stare powiedzenie, że zarzekała się żaba błota. I my też się zarzekałyśmy, że nie idziemy. Ale jak było to do przewidzenia, jednak w końcu poszłyśmy. Od słowa do słowa wylądowaliśmy całą trójką w sławetnej tancbudzie przed którą tak niefortunnie się poznaliśmy.
Wewnątrz gwarno i tłoczno, alkohol lał się strumieniami. A na mój nos, to trawka i inne specjały, pewnie były również w użyciu. Adam zaraz zaciągnął nas z do stolika, przy którym siedziała już cała jego paczka, z znanym nam, tyle, że dziś o dziwo trzeźwym, Piotrusiem. Krótkie wzajemne przedstawienie, podczas którego nasz przewodnik rzucił w stronę Piotra ostrzegawcze, krótkie - zachowuj się- , a po chwili, reszta towarzystwa traktowała nas już jak starych znajomych. No może nie cała reszta. Bo chyba z wyjątkiem dziewczyn, które patrzyły na nas dwie, nieco z góry. Nawet wyłapałam wypowiedź jednej z nich.
- Co tu kurwa robią te małolaty -
-Małolaty?- Nie powiem, trochę mnie to wkurzyło. Ale wówczas nie myślałam, że różnica czterech pięciu lat, to w naszym wieku prawdziwa przepaść. To znaczy chyba wiedziałam, bo same tak traktowaliśmy rówieśników i młodszych gimnazjalistów. Ale teraz ubodło bo to dotyczyło nas, nie innych do tego bezpośrednio. Teraz myślę, że trudno się dziewczynom dziwić. Nasze nowe towarzystwo, jak się okazało, było grupą studentów, drugiego i trzeciego roku. Tyle tylko, że z różnych miast i uczelni a poznali się dopiero tutaj, gdy załapali się ...
... na fuchę ratownika.
Vanessa jednak miała rację teraz sama zauważyłam, że wpadłam Adamowi w oko. Nie odstępował mnie ani na krok, adorując, i zażegnując nawet w zalążku, każdy ewentualny atak czy zaczepkę z strony dziewczyn.
Podczas gdy Vanessa szalała na parkiecie, a ja zazdrościłam jej, tych pełnych pożądania spojrzeń facetów, a i kilka dziewczyn, bardzo chętnie, schrupałyby ją w locie, to całą moją uwagę, skupił na sobie mój adorator. Oczywiście skłamałabym gdybym powiedziała, że mi się nie podobał. Bo jak może się nie podobać, taki powiedziałabym Apollo dwudziestego pierwszego wieku. Do tego, nie dość, że cholernie przystojny, to cholernie wygadany, i nietraktujący dziewczyn jak typowy samiec, jak seksualną zdobycz. W zasadzie przegadaliśmy cały wieczór, i tylko o czasy do czasu wciągał mnie na parkiet. A na koniec, co bywa rzadkością, z wyszukaną kurtuazją odprowadził nas do hotelu.
- O ty święta pituchno.- Usłyszałam od Vanessy gdy przytulone do siebie, leżałyśmy w łóżku, a jej dłoń, wślizgnąwszy się w majteczki, zabawiając się, kędziorkami na moim łonie, wyzwalała w nim falę gorąca i nieznośne cudownego mrowienie. Momentalnie zapomniałam o wszystkim. O kpinach dziewcząt, maślanych oczach Adama i tej jego muskularnej klacie rozgniatającej moje piersiątka stawiając ich sutki na baczność. Teraz…. Teraz pragnęłam tylko jednego, jej pocałunków, pieszczot a przede wszystkim jej palców w sobie, doprowadzających mnie do szału,. Tylko tego teraz chciałam i małpa o tym ...