1. Między Światami (część 11)


    Data: 11.09.2024, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... stanie stwierdzić, czy zrobił to z ulgi, czy z rozczarowania. „Dzięki. Teraz muszę tylko położyć tam trochę lodu czy coś. Nie sądzę, żeby on w najbliższym czasie sam opadł”.
    
    – Dlaczego chcesz go tak torturować? – zapytała marszcząc brwi. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że lód umieszczony bezpośrednio na genitaliach, będzie sprawiał miłe doznania.
    
    „Bo to sprawi, że spuści powietrze” – warknął, „i nie mogę tego znieść, kiedy tu stoisz. Jesteś zbyt seksowna”.
    
    Neytiri ukryła uśmiech za dłonią i wzruszyła ramionami. „Wtedy wyjdę z pokoju i dam ci czas na uspokojenie się. Nie chcę, żebyś kładł na to lód. To nie może być na niego dobre”.
    
    To była kolej Jake’a na śmiech. – Nadal myślisz, że nim nie rządzisz?
    
    Jej oczy błysnęły rozbawieniem, cicho mówiąc mu, że doskonale wie, że „rządzi” nim. Nie mówiąc nic więcej, wyszła z pokoju i czekała na niego na zewnątrz w korytarzu. Jake westchnął i zamknął oczy, próbując ochłodzić swoje libido.
    
    * * *
    
    – Dobrze wyglądasz, Jake – Max podniósł do siebie ekran i przeglądał zdjęcia rentgenowskie kręgosłupa mężczyzny. „Nawet nie wiedziałbyś, że doznałeś kontuzji”.
    
    Jake i Neytiri przyjrzeli się obrazom, a Jake wzruszył ramionami. – Wierzę ci na słowo. Jak myślisz, jak szybko będę mógł się stąd wydostać?
    
    „Chcę dać twojemu kręgosłupowi, jeszcze kilka tygodni” – powiedział Max. Kiedy Jake się skrzywił, podniósł rękę. „Wyzdrowiałeś, ale musisz ponownie wzmocnić mięśnie, Jake. Chcę mieć pewność, że nic się nie przesunie. Tylko o ...
    ... to cię proszę. Wytrzymaj jeszcze dwa tygodnie terapii.”
    
    Jake otworzył usta, żeby się sprzeciwić, ale spojrzał na swoją partnerkę i dostrzegł ostrzegawczy, stanowczy wyraz jej twarzy.
    
    – Nie sądzę, żeby pozwoliła mi powiedzieć „nie” – westchnął wódz, mając przed sobą wizję, tkwienia tu jeszcze jakiś czas.
    
    Max uśmiechnął się do jego partnerki, kiedy pokręciła głową. „Dziękuję, Neytiri. Nie wiem, jak bez ciebie utrzymalibyśmy tego faceta w ryzach”.
    
    Jake spojrzał na niego gniewnie.
    
    * * *
    
    Neytiri postanowiła dokończyć co zaczęła, gdy tylko wróciła z Jake'em na salę szpitalną. Zanim przekręciła zamek, powiesiła na drzwiach jedno z zapasowych prześcieradeł, aby zasłonić okno. Odpowiedziała na ciche, zaintrygowane pytanie widoczne na twarzy jej partnera, przechodząc do niego przez pokój. Spojrzała mu w oczy, a następnie na jego kroczę, ściągnęła mu przepaskę biodrową, odsłaniając go całkowicie.
    
    „Usiądź” – poradziła, naciskając na jego klatkę piersiową, aby oprzeć go o krawędź łóżka.
    
    „Co ja jestem, piesek?” Odparł ironicznie, mimo to uśmiechał się z zachwytu. Spełnił jej polecenie i usiadł, zostawiając nogi zwisające z krawędzi łóżka. Zaczął ją obejmować i ciągnąć na swoje kolana, ale ona stawiała opór i pokręciła głową.
    
    „Chcę zrobić coś innego” – poinformowała go.
    
    „Uch... powinienem był wspomnieć o supełku wcześniej?” Wyglądał na dość zdenerwowanego.
    
    Neytiri uśmiechnęła się w na wpół drapieżny sposób i przeczesała palcami jego włosy. „Nie bój się, Jake. ...
«12...131415...»