Uwagojad (nie)pospolity
Data: 19.09.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... sugestywnym uśmiechem, który ostrzegał, że w każdej chwili może rzucić mi się do rozporka. Popularna? Tak. Piękna? Jeszcze jak! Singielka? Owszem! Kończyłem wyliczankę, sprawdzając, czy mam jeszcze gumki.
Dziewczyna była napalona na długą lufę mojego aparatu, ale nic poza tym. Nie poużywałem sobie. Nawet za wiele nie pooglądałem, bo nie zgodziła się na akt, ani nagość zakrytą. Zdjęcia wyszły wspaniale. Nigdy wcześniej nie cieszyłem się takim zainteresowaniem w mediach społecznościowych, ale nie wpłynęło to szczególnie na ilość zleceń. Aleksandra Malarz owszem, ruch w interesie podniosła, ale głównie tym między nogami.
GrzechuFoto w ósmym roku działalności szoruje po dnie. Utrzymuje mnie już tylko umiejętność sprawnego wiązania modelek. Mało kto ma pojęcie, ile osób szuka dzisiaj takich usług. No, ze trzy miesięcznie. Fartem jest, że w całym mieście chyba tylko ja wiążę po to, by zrobić zdjęcie.
Potem nadejdzie lato i łatwy hajs z relacji ślubnych. W przeciwieństwie do większości ludzi nie żyję od dziesiątego do dziesiątego. Żyję aby do lata, a potem jakoś to będzie.
Zapada cisza.
– Tak – odpowiadam z pełnym przekonaniem, bo „tak” jest bezpieczniejsze od „nie”.
– Pytałam, czy wolisz sok jabłkowy, czy pomarańczowy. Nie słuchasz mnie.
Jakaż bije z niej gorycz! Przyglądam się jej uważnie. Wąziutkie usta, nos otoczony nienachalnymi piegami i krzaczaste brwi. Ręka zaciśnięta na granatowym zauszniku leżących na stole okularów. Czekam, aż zmruży oczy i ...
... mruknie coś przez zęby w tylko sobie znany sposób, ale ona wcale się nie droczy.
– Przepraszam, nie jestem dzisiaj w formie – wzdycham. Ratuje mnie tablica świetlna, która informuje, że nasze posiłki są już gotowe do odbioru. – O, jest już nasz numerek. Przyniosę talerze i się ogarnę, w porządku? – składam obietnicę bez pokrycia.
– No dobra… – mówi pod nosem.
Jest dobrze.
Dziewczynka, która siedzi przede mną, ma na sobie ciasne spodnie w kolorze zgniłej zieleni i przydługi sweter w biało-turkusowo-brązowe pasy. Oblizuje się bezwstydnie i próbuje wykroić w naleśniku jakiś wzorek.
– No nie! – Śmieje się, gdy coś nie idzie po jej myśli. Eksponuje wystający z szeregu równych zębów kieł.
Dziewczynka, która siedzi przede mną, ma dwadzieścia dwa lata i nieciekawy zestaw schorzeń – ABC (Absolutny Brak Cycków) i płaskodupie, co nadaje jej tak niewinny wygląd, że musi pokazywać dowód przed zakupem zapałek.
Przyjaźnimy się od początku studiów. Połączyło nas wspólne zamiłowanie do robienia zdjęć, a później dzielenie się notatkami (ona daje, a ja biorę) i wspólna nauka. Lubimy spędzać czas, a nawet się sobie zwierzamy. Przy całym jej sposobie bycia nie odczuwam dzielących nas czterech lat różnicy. Zapracowaliśmy na wzajemne zaufanie.
Fascynuje mnie jej ostry umysł i bezpośredniość. Co prawda nie tonę w nowych znajomościach, ale jest ona jedną z nielicznych przyjaciółek, z którymi nie spałem i jedyną, z którą nie mogę wyobrazić sobie siebie w łóżku. Jest poza moim ...