Natura Rozkoszy
Data: 19.10.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
Wjeżdżając na teren leśnej posiadłości, moim oczom ukazały się wielkie, kilkusetletnie konary drzew pokryte mchem i czasem historii. Las ewidentnie żył swoim szybkim tempem, przeciwnym do wielkomiejskiego zgiełku pod względem dźwięków, lecz tożsamy pod względem mnogości życia i niekończących się procesów natury. Planowałam ten urlop od dawna. Po latach imprez, poszukiwania samej siebie, mnogości nadgodzin w korporacji oraz kilku historii miłosnych bez happy endu, moją największą namiętnością tych wakacji jest Ona. Pożądana. Piękna.
Cisza.
Szutrowa droga prowadząca do wynajętego przeze mnie domu urzekała barwną tęczą kwietnej łąki, którą była otoczona. Jej cel w postaci niewielkiego domu o drewnianej, ciemno- dębowej fasadzie, łączył zarówno rustykalny styl wiejskiej architektury, jak i pociągnięcie pędzlem nowoczesności. Mój bagaż jak nigdy złożony był tylko z kilku rzeczy wciśniętych w plecak. Zero zbędnej garderoby. Dresy, bielizna, kosmetyczka jako minimum kobiecej ekspresji i zapobiegliwości oraz seksowna koszulka nocna. Nie dla innych. Dla mnie samej.
W imię poczucia pieprzonej samoakceptacji.
Drzwi otworzyły się z miłym, dźwięcznym łoskotem ukazując przeszklony salon z widokiem na las. Całość urządzona funkcjonalnie, ze smakiem, w kolorach natury i przeważającej bieli. Moim oczom ukazały się trzy najciekawsze elementy. Stojak z winem, kominek oraz łóżko. Cholernie duże, luksusowe, obrzydliwie wygodne łóżko.
Cudownie.
W oczach wyobraźni widziałam już ...
... butelkę czerwonego wina, kąpiel, książkę oraz dźwięki lasu wydobywające się zza wielkich uchylonych okien. Na samą myśl przeszył mnie dreszcz. Dreszcz ludzkiej, banalnej, prostej rozkoszy.
Plecak rzuciłam niedbale na środku pokoju. Czas na ucieczkę od poukładanej codzienności, od perfekcjonizmu, zboczonego pedantyzmu z jakim podchodziłam każdego dnia do każdej rzeczy, która mnie otaczały. Dziś mam zamiar zerwać ze wszystkim. Ze wspomnieniem szefowej o ewidentnie zbyt dużym rozmiarze biustu i zbyt małej objętości mózgoczaszki, z irytującymi przygłupami w mojej pracy, udającymi zainteresowanie w sposób godny pryszczatego nastolatka, z chronicznym brakiem czasu dla siebie, a nawet z wkurwiającą sprzedawczynią osiedlowego sklepiku. Raj wolny od idiotów. Po głębszym zastanowieniu, uznając, że jest to hasło godne wytatuowana na własnym tyłku - udałam się do miejsca z mojej niedoszłej wizji wannowej rozkoszy. Jako, że natura nie znosi próżni, a dzień bez zawodu to dzień stracony - zamiast wanny moim oczom ukazała się ładna, ale wręcz przesadnie skromna łazienka z prysznicem.
Kurwa.
Powtarzając jeszcze kilka razy w głowie ten słowny synonim polskości - wzięłam głęboki wdech, uznając, że w takim miejscu, po drugiej butelce wina - nawet to nie zepsuje mi humoru. W tej samej chwili, zwróciłam uwagę na czerwoną kopertę, leżąca pod lustrem. Na niej widniał napis, pociągnięty ewidentnie piórem z lekkością i gracją godną dawnych mistrzów kaligrafii:
“Dla Pani Marty” - Jako, że bez ...