1. O królewnie, która nie mogła spać (część 7)


    Data: 09.01.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... jej zielonych oczach wciąż wyraźnie błyszczał zachwyt. — To mnie... zaskoczyło. Obiecuję, że sobie poradzę. Postaram się nie zauważać… nie gapić się tak na … na wspaniałą urodę Waszej Wysokości.
    
    Blanka machnęła ręką.
    
    — Nie przejmuj się, Nita — Blanka uśmiechnęła się, zauważając podziw w jej oczach. — Jeśli chcesz, możesz patrzeć. Ja się ciebie nie wstydzę, wręcz przeciwnie. To miłe, jeśli widzisz urodę tam, gdzie ja sama widzę tylko… nadmiar krągłości.
    
    Juanita zmarszczyła brwi, jakby nie do końca rozumiejąc. Królewna odruchowo wyprostowała się, wciąż trochę mile zaskoczona zachwytem służącej. Nagłe wyrzuty sumienia boleśnie ścisnęły jej serce, kiedy przypomniała sobie, jak sama bezwstydnie podziwiała urodę służącej w stajni. I to w bardzo intymnej sytuacji!
    
    Jestem podła. Wszystko jej powiem — pomyślała ze strachem i wstydem. Może mi wybaczy? Ale nie dziś. Dziś nie mam czasu ani głowy na to.
    
    Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się ciepło. Rudowłosa służąca opanowała swoje zaskoczenie i pozbierała rozrzucone ubrania. Wkrótce obie młode kobiety zapomniały o dziwnej chwili, skupiając się na szybkich przygotowaniach i jedynie ich policzki były odrobinę bardziej rumiane niż wcześniej.
    
    Juanita okazała się bardziej pomocna niż wszystkie damy dworu razem wzięte. Założenie stroju trwało o wiele krócej niż zwykle. Blanka miała też wrażenie, że jest jej o wiele wygodniej, niż kiedy pomagały jej wiecznie nadąsane szlachetne panny. Z włosami również poradziły sobie szybko. ...
    ... Jedynie z makijażem było trudniej, bo rudowłosa dziewczyna nie miała o nim pojęcia. Królewna jednak nałożyła go sama, a Juanita przyglądała się z ciekawością i tylko podawała wskazane przybory i specyfiki.
    
    Pół godziny później Blanka stała na końcu długiego korytarza, ukryta w cieniu drzwi prowadzących na dzieciniec. Słychać było gwar zgromadzonego tłumu. Poczuła się bardzo zdenerwowana. Zaciskała spocone dłonie, powstrzymując ich drżenie i usiłując uspokoić oddech. Służąca jeszcze raz pokazała jej lusterko. Widok siebie w pięknej sukni dodawał otuchy.
    
    — Wasza Wysokość poradzi sobie! Na pewno uda się obronić chłopaka! — Jej głos z trudem przebijał się przez hałas dochodzący z dziedzińca.
    
    — Dziękuję ci,
    
    . — Królewna uśmiechnęła się ciepło. — Co ja bym bez ciebie zrobiła! Uciekaj teraz do kuchni, bo Carlos znowu będzie na ciebie krzyczał!
    
    Raz jeszcze przytuliła Juanitę, a ona ukłoniła się z uśmiechem i odbiegła.
    
    Roberto wszedł na zalany porannym słońcem dziedziniec zamku. Stanął, mrużąc się i zasłaniając oczy przyzwyczajone do ciemności, która panowała w lochu.
    
    — No rusz się, psi synu! — Pedro popchnął go tak mocno, że stajenny prawie potknął się na nierównym bruku.
    
    Dwaj strażnicy wyszli za nim z przejścia i poprowadzili go w kierunku płaskiej drewnianej platformy na środku placu, otoczonej przez kilkunastu kolejnych gwardzistów.
    
    Główny dziedziniec zamku był ogromny. To tu odbywały się wystawne uczty, większe uroczystości, a nawet turnieje rycerskie. Z ...
«1234...31»