-
Origami
Data: 17.08.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
Bujające się w rytm akustycznej muzyki płomienie woskowych świec zdobią pokój rzucanymi po ścianach cieniami szczupłej modelki. Lekko pochylona, trzyma związane z tyłu ręce wysoko do granic możliwości. Wszystko po to, żeby zadowolić naprężony sznur łączący nadgarstki z przytwierdzonym do sufitu pierścieniem. Ozdobny splot wokół klatki piersiowej przywodzi na myśl ikebanę, opartą na tworzeniu linearnych harmonii japońską sztukę układania kwiatów. Jednoczy on kolejne metry jutowych lin, w zbiorowym wysiłku utrzymujących kobietę w ryzach. I tak już niemały nacisk na stawy potęgują ciasne więzy w łokciach, do których za włosy odciągana jest głowa. Większość osób już dawno poprosiłoby o uwolnienie z tak opresyjnej pozycji, ale Emi jest ulepiona z innej gliny. Emi czeka na więcej. Ponaglająco otwiera krwistoczerwone usta. Wsuwam w nie chustę i ze znacznie mniejszą delikatnością przewiązuję za głową. Działam metodycznie. W naszych skupionych na wydobyciu czystego piękna sesjach brakuje miejsca na namiętność, ale to, co przed nami przybliża bardziej niż trywialny seks. Nie bez kozery komunikujemy się bez słów. Ona nie musi za każdym razem przypominać, że w życiu nie przyjmie do ust klasycznej kulki, bo „nie jest dziwką”, ja zaś nie muszę ponownie pytać, czy czuje się bezpieczna. Na mlecznobiałej twarzy niby senne majaki pojawiają się i znikają pozostałości po azjatyckich przodkach, a kocie oczy niecierpliwie wypatrują końca moich prac. Bez zbędnej zwłoki oplatam kostkę kilkoma ...
... warstwami sznura. Zaczynam ją podnosić. Najpierw do pozycji jaskółki, a potem wyżej i wyżej, testując możliwości niezwykle gibkiego ciała. W tym położeniu kończyna nie tylko nakłada presję na dolne partie pleców, ale przede wszystkim pozostawia cały ciężar na drugiej nodze. W normalnych okolicznościach ustabilizowałbym konstrukcję, łącząc kostkę z pierścieniem, lecz to, co robimy, daleko odbiega od normy. Zamiast tego prowadzę linę do łokci. Atmosfera natychmiast gęstnieje. Przechodzi mnie dreszcz podniecenia, bo ta subtelna różnica przybliża bardzo wymagającą pozycję do niebezpiecznego ekstremum. Emi przyjmuje to ze spokojem. Cieszy się każdą chwilą, kiedy wspólnymi siłami kompetencji i budowanego przez lata zaufania krok po kroku zamieniamy ją w prawdziwe dzieło sztuki. Do zrobienia zostały mi jeszcze tylko dwie rzeczy. Włączam stoper w ustawionym na ławie elektrycznym zegarze, a następnie podnoszę ostrożnie modelkę i zdejmuję szpilkę z nogi postawnej. Wysoko zawieszone ramiona nie pozwalają spocząć na pięcie. Ma dwie, może trzy sekundy, żeby rozłożyć ciężar na ręce oraz stopę. Niemal natychmiast znajduje kompromis między rozdzierającymi ją siłami i zastyga w bezruchu. Oddalam się z przyspieszonym biciem serca. Moje kroki znikają w delikatnej melodii gitarowych strun. Rozsiadam się na kanapie, żeby z pierwszego rzędu upajać się kontrastem obcisłej, czarnej sukni i białej jak papier skóry. Ładnie podkreślonymi, niedużymi piersiami, błyskiem absurdalnie długich włosów. ...