-
Origami
Data: 17.08.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... bezpieczną odległość. – Sznurki nigdy nie dałyby się zrobić jak dziecko. – Posyła mi litościwy uśmieszek. Wiem, że wciąga mnie w swoją grę, ale nie mogę się tak po prostu wycofać. Podchodzę do niej, a ona odsuwa się tak długo, aż dotyka plecami o coś twardego. Kiedy próbuje wstać, natychmiast do niej doskakuję i popycham na kanapę. Siadam obok, a następnie przerzucam ją sobie przez kolana. Nie protestuje. Sprawia wrażenie, jakby wszystko szło zgodnie z planem. Może dlatego, a może wbrew temu, postanawiam nie wdawać się więcej w słowne utarczki. Zwłaszcza że mam przed sobą dużo ciekawsze perspektywy. Z nabożną czcią podciągam spódnicę. Czarne stringi, za którymi od miesięcy szaleję, są doskonałą nagrodą za dotychczasowe trudy. Spoczywam dłońmi na jej udach, wędrując kolejno we wszystkie możliwe strony. Docieram do pupy. Mój lubieżny dotyk wymyka się spod kontroli. Pod wpływem coraz chciwszych manewrów czarny pasek pomiędzy pośladkami z trudem utrzymuje się na swoim miejscu. Nagle ciężka dłoń spada na jej tyłek. Wybrzmiały z tego klask jest lepszy od najwspanialszej muzyki. Emi odwraca się zaskoczona, ale stanowczo ją przytrzymuję. Myślę o tym, co było między nami złe i ponownie uderzam. Nie śpieszę się. Chcę, żeby po każdym klapsie pomyślała, jak bardzo się co do mnie myliła. – Długo jeszcze? Zaczynam się nudzić… – mówi teatralnym głosem. Jestem mądrzejszy niż przedtem i wiem, że znowu chce mnie sprowokować, a mimo to dokładam siły. – Mówiłam, że ...
... przeceniasz swoje możliwości. Bez tych wszystkich batów i pejczy, które zapewne trzymasz gdzieś pochowane, jesteś kompletnie bezradny. – Emi jest coraz bardziej rozbawiona. – Nie martw się. Dzisiejsi faceci już tacy są. No nie! Patrzę na jej zaróżowione pośladki i nie mogę uwierzyć, że w ogóle jej to nie rusza. Wykonuję nerwowe ruchy. Po czole spływają mi kropelki potu, zaś na plecach stado mrówek prowadzi przemarsz wstydu. Próbuję jeszcze mocniej. Leję ją tak, że aż boli mnie ręka, a ona zawodzi się śmiechem, jakbym dopiero co skończył opowiadać dobry dowcip. To ona decyduje o końcu tej żenady. Głaszcze mnie pocieszająco po dłoni w niemej prośbie o to, żebym się już więcej nie błaźnił. Czuję się obnażony. Może od początku miała rację? Może wart jestem tyle, co moje gadżety? Siedzę osłupiały, podczas gdy ona niczym kot zsuwa się z moich kolan. Staje nade mną zadowolona i prostym ruchem zdejmuje majtki. Przez lata marzyłem o przygodzie z Emi, ale teraz nie potrafię się tym cieszyć. Chciałbym tylko jak najszybciej zapaść się pod ziemię. – Jeszcze trzydzieści sekund na pieska i może zdążę na kolejny autobus – chichocze. Dyskretnie przesuwam rękę w kierunku krocza i chyba rozumiem, co miała na myśli przez skrócenie mnie o kilka centymetrów. Tylko skoro tak bardzo pragnie osiągnąć szczyt, dlaczego osłabia tego, który może ją tam zaprowadzić? Nie mogę tego pojąć. Podnoszę się z kanapy. Zaskakująco lekki i odważny. Jak człowiek, który nie ma nic do stracenia. – Kochać się ...