Ogień i woda (Sługa płomieni 4)
Data: 07.03.2019,
Autor: nefer, Źródło: Lol24
... małżonkowi, jak nakazuje dobry obyczaj. Oczywiście, miasto i tak fundowało posag.
- Bardzo ciekawa tradycja – zauważyła księżna Dalekiej Północy. - A gdyby panna wybrała mężczyznę już żonatego?
- To nigdy dotąd się nie zdarzyło, przecież taki nie mógłby jej poślubić. Straciłaby dobre imię oraz okazję zdobycia zacnego męża. Ale nic nie wiem o tym, by obyczaj czegoś takiego zakazywał.
- A jeżeli panna obdarowałaby klejnotem cudzoziemca? - spytał nieoczekiwanie książę Robert, nadal pozostający w stanie bezżennym.
- Tradycja nie czyni żadnej różnicy, takie sytuacje miały już miejsce. Próby odmowy lud zawsze przyjmował bardzo źle.
- W takim razie... Chyba jednak nie skorzystam z twego zaproszenia, panie. Albo, co tam, czemu nie? Przyjmę żonę z bogatym posagiem, który ufundujesz, a potem wyruszę na wyprawę i znajdę jakiś sposób, by z daleka od Laguny pozbyć się szybko kłopotu. - Krótkonogi opróżnił puchar i gestem zażądał od służby kolejnej dolewki.
- Nie obawiaj się, książę. Nie sądzę, aby coś mogło ci grozić podczas obecnego czy któregokolwiek święta Zaślubin. - Może i tę myśl powinien zachować dla siebie ale żart Roberta napełnił go niesmakiem.
- Ty natomiast, panie, mógłbyś skorzystać z wdzięków nimfy ale złota nawet byś nie powąchał. Oczywiście, gdyby jakaś dziewka okazała się tak głupia, by ci je ofiarować.
- W przeciwieństwie do ciebie, nie jestem łowcą posagów.
- Czyżby? Złowiłeś posag najbogatszy z nas wszystkich i nadal ci mało!
- Co masz ...
... na myśli, panie?
- A to, że zamiast szukać zdobyczy na wspólnym wrogu powiększasz granice swego władztwa dzięki małżeństwu oraz kosztem sojuszników. Handlujesz swoim wsparciem naszej wyprawy niczym kupiec, biorąc zapłatę z góry! - Książę wyrażał w ten bardzo zaiste nieoględny sposób oburzenie na konieczność oddania kilku pogranicznych miast i zamków.
- Szlachetne Panie, Dostojni Panowie. Oto cel naszej wycieczki, flota Laguny, która przyjmie na pokład wasze wojska! - Dux znalazł szczęśliwie sposób, aby zażegnać rodzącą się kłótnię.
Długie szeregi zakotwiczonych w kilku rzędach lub wyciągniętych na brzeg i poddawanych konserwacji groźnych, czarnych galer musiały robić wrażenie. Do tego grubo ponad setka pękatych transportowców, zdolnych zabrać nie tylko ludzi ale i konie oraz niezbędne zapasy. Z trudem mieściły się w obszernej przecież zatoce. Dostrzegł, że szczególne zainteresowanie okazał Rodmund. Ten z pewnością znał się na rzeczy i musiał właściwie ocenić morską potęgę miasta.
- Trwają jeszcze ostatnie przygotowania, kadłuby trzeba obejrzeć i uszczelnić po zimie. Ale wszystko będzie gotowe na czas. Bez floty nie mamy co marzyc o zdobyciu Chrysopolis. Z taką siłą zablokujemy jednak ich okręty oraz port.
- Przyłączę się z moimi zuchami – przypomniał o sobie złotowłosy książę piratów. - Z pewnością się przydadzą.
- Zapewne, Szlachetny Panie. - Dux Enrico przejawiał w tej sprawie mniejszy entuzjazm.
- Ta piękna i dzielna galera, o tam, po prawej... Czy to ...