-
Inwestor - odcinek siódmy - ostatni.
Data: 10.03.2019, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24
... to nie wskazuje. A Paweł stara się ukryć uśmiech. Ale mu to nie wychodzi. - Bardzo oględna ta twoja prośba. - Musisz? - Gdzie? - Przecież ci powiedziałam. Nie pamiętasz co robiłeś wczoraj z moim ciałem?! Calusieńki dzień! - Pytałem o miejsce. - Paweł niestety uśmiecha się szeroko. - Aha. Nie ma znaczenia. - Iza ma się za chwilę dowiedzieć, że ma – będzie mieć znaczenie. - Jeden warunek. Nie zawiąże ci oczu. Będziesz patrzeć. - Dobrze. - Poczekaj. Paweł poszedł po sznurki. Krótszy i dłuższy. Dwa mu potrzebne. Wrócił na taras. Iza stała tam gdzie ją zostawił. - Podejdź do barierki. - Paweł... - Za późno na negocjacje. Pytałem, nie chciałaś pisać własnego scenariusza, zrealizujemy mój. - Ale tam jest pełno ludzi... - Myślisz, że potrafią zajrzeć do góry? - Ale usłyszeć, to już mogą. - Sprawię, że będzie cię słychać na Ukrainie. - Ukraina leży za tymi górkami, więc to nie jest jakiś wielki wyczyn. - Naprawdę próbujesz oberwać. - Nie. Tylko się boję cholernie, że będę jęczeć i wyć, a ci wszyscy ludzie będą się gapić. Przecież to jest tylko czwarte piętro. - Jest pewien sposób. - Knebel. Nie, nie, nie, nie... Nie wezmę tego więcej do ust. Obiecałeś. - Obiecałem nigdy więcej ci go nie założyć, ale mogę ci pożyczyć. Gdybyś chciała... Jest jeszcze jedna możliwość. Możesz być cicho. - Daj ten knebel. To znaczy pożycz... proszę. Paweł zniknął jeszcze na chwilę, ale bardzo szybko wrócił. Podał jej to ustrojstwo, ...
... nad którym cały czas się jeszcze zastanawiała. - Stój prosto. Podciągnij szlafrok. Nogi blisko obok siebie. Będzie ciasno. Wszędzie. I teraz, i później. Przez Izę przebiegł dreszcz. Na co ona się odważyła. Zgłupiała chyba dokumentnie. Jeśli myślała o powtórce z wczorajszej, porannej, subtelnej penetracji, to mogła się jasno określić. Nie zostawiać mu furtki do interpretacji. Powinna wiedzieć, żeby nie paktować z diabłem. Wiedzieć, że zwiedzie ją na manowce. Pan mecenas z reputacją cudotwórcy. Rocznym obrotem średniego afrykańskiego państwa. Prowadzący działalność w czterech europejskich krajach, wie jak sobie radzić z ludźmi. Zuchwale nakłaniać, by robili to co chce. Iza przepadła. Paweł kończył sznurować jej nogi. Prosty wzór przypominający wijącą się po sobie parę węży. Z jednej nogi na drugą, i z powrotem, i cały czas do góry, aż nad kolana. Potem po przewlekał między nim, w poprzek, krótki sznurek. Kiedy skończył podniósł ją delikatnie nad ziemię i przysunął odrobinę w stronę barierki. Końcówki krótszego sznurka zawiązał na metalowym słupku balustrady. Nisko. Przy posadzce. - Ręce masz wolne, żebyś mogła założyć knebel, a potem trzymać się poręczy. Stóp nie ruszaj, ale reszta twojego ciała może ulegać znacznym odchyleniom. Tylko pilnuj równowagi. Szlafrok ci zostawię. Tam cię w sumie może być widać. - Teraz na to wpadłeś? Świerzbiły go ręce niemiłosiernie. Te uwagi definitywnie zasługiwały na lanie. Albo chociaż kilka porządnych klapsów. Nie mógł. Dzisiaj ...