1. Erotyczne przygody Roberta, cz. 3.


    Data: 07.04.2019, Autor: SharoRioni, Źródło: Lol24

    Od pamiętnych wydarzeń w pociągu minął już ponad tydzień. Albo i więcej – trudno stwierdzić, bo nigdy jeszcze czas nie dłużył mi się tak strasznie jak teraz. Rzucony z powrotem w szarą, nudną rzeczywistość z oczywistych powodów wciąż na okrągło wspominałem mój pierwszy raz z ciocią Edytą we Wrocławiu oraz trójkącik ze świeżo poznaną Natalią, studiującą na pierwszym roku w Sopocie. Od tamtego czasu nie widziałem jej ani razu, lecz świadomość bliskości pomiędzy nią – mieszkającą w trójmiejskim akademiku – a mną – mieszkającym na Przymorzu w Gdańsku – nie dawała mi żyć. Wielokrotnie przyszło mi do głowy, by spróbować jakoś namierzyć Natalkę i znowu się spotkać, jednak nie znałem nawet jej nazwiska. Poza tym, nie łudziłem się i doskonale wiedziałem, że między nami nigdy nic nie zaiskrzyło. Ona miała swojego chłopaka, a to, co zrobiliśmy tamtej nocy w pociągu, to był tylko szybki, niezobowiązujący numerek. Nic ponadto.
    
    W szkole wiodło mi się jak zwykle, to znaczy opierdalałem się na potęgę, mając szczerze w głębokim poważaniu nadchodzącą wielkimi krokami maturę. Oceny miałem raczej nieszczególne, ale dostateczne, by dać sobie radę. Moje podejście nie było wyjątkowe: w tak średnim liceum, do jakiego uczęszczałem, pilność czy ambicja stanowiły przypadki zupełnie jednostkowe. Wszyscy moi najbliżsi kumple olewali naukę tak samo jak ja – wspólnie wychodziliśmy na piwo, a od czasu do czasu spotkaliśmy się u kogoś w mieszkaniu, żeby pograć trochę w FIFĘ.
    
    A jednak coś się ...
    ... zmieniło. Chłopakom oczywiście opowiedziałem o moich erotycznych przygodach. Z początku nie chcieli wierzyć, ale najwyraźniej moje zachowanie uległo pewnej zmianie, bo w końcu sami zaczęli mnie wypytywać o wszelkie możliwe szczegóły. Starałem się jak mogłem, by się przesadnie nie przechwalać, muszę jednak przyznać, iż z pewną dumą zrelacjonowałem im, jak to bzyknąłem ciocię Edytę (czy raczej – jak to ona bzyknęła mnie) i co nawyprawialiśmy z Natalią w pociągu powrotnym do Gdańska. Chociaż od tamtych wydarzeń poczułem się bardziej dojrzałym mężczyzną, to dość niespodziewanie rozbudził się we mnie apetyt na więcej. Był to tak szaleńczy głód, że momentami nie byłem w stanie myśleć o niczym innym niż tamta przyjemność płynąca z pierwszych w moim życiu stosunków.
    
    W domu z kolei sytuacja nie uległa najmniejszym zmianom. Ojca jak zwykle nie było, matka uporczywie zrzędziła i czyniła mi wymówki przy każdej okazji – to wszystko jeszcze dość spokojnie znosiłem, bo zdążyłem się przyzwyczaić. Lecz do szału doprowadzało mnie zachowanie mojej pieprzonej siostrzyczki Sandry, dwa lata młodszej, pilnej uczennicy przynoszącej świetne stopnie oraz utalentowanej sportsmenki w jednym. Jej „doskonałość” (tak chwalona przez matkę) w połączeniu z absolutną pogardą, jaką okazywała mi, „marnemu leniowi i nieukowi”, sprawiała, iż nie byłem w stanie nawet na Sandrę patrzeć, tak strasznie jej nie znosiłem. Ach, gdybym zamiast z moją cholerną rodzinką mógł zamieszkać razem z, dajmy na to, ciocią Edytą – coś ...
«1234...10»