-
Na pokuszenie: Wesele
Data: 06.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... wiedział... Modliłam się tylko, żeby nie wydarzyło się nic nieoczekiwanego. Żadnego schylania, żadnego silniejszego podmuchu wiatru... Oczywiście, dokładnie to się stało. Plastikowe spinacze rozsypały się pod moim biurkiem jak kolorowy deszcz. Zamarłam. Przez moment rozważałam, czy nie zostawić ich tam do końca dnia. Ale to byłoby podejrzane. Rozejrzałam się - nikogo. Powoli pochyliłam się, czując jak materiał sukienki przesuwa się po nagiej skórze. I wtedy usłyszałam za sobą chrząknięcie. - Pani Emilio? - Głos Nowakowskiego sprawił, że gwałtownie się wyprostowałam, czując jak policzki płoną mi żywym ogniem. - Mogę prosić do gabinetu? Szłam za nim korytarzem, próbując opanować oddech. Wiedziałam, że widział. Na pewno widział mój tyłek i cipkę. Przecież wypięłam się przed nim jak ladacznica. O Boże, stracę pracę. Albo gorzej - zostanę oskarżona o molestowanie. - Proszę usiąść. - Nowakowski wskazał mi krzesło. Jego twarz była nieodgadniona. — Obserwuję panią od dłuższego czasu... To koniec, pomyślałam. - I jestem bardzo zadowolony z pani pracy. Dlatego podjąłem decyzję - od przyszłego miesiąca obejmie pani stanowisko kierownika działu obsługi klienta. Zamrugałam. - Słucham? - Zasłużyła pani. Poza tym, potrzebujemy kogoś z taką... inicjatywą. Wyszłam z jego gabinetu na miękkich nogach. To niemożliwe. Po prostu niemożliwe. Usiadłam przy swoim biurku, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Kim był ten mężczyzna? Jasnowidzem? ...
... Czarodziejem? Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie. Musi być. Wyszłam z pracy wcześniej, nie mogłam już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Zamiast na przystanek, skręciłam do parku. Potrzebowałam chwili samotności, żeby wszystko sobie poukładać. Letnie powietrze było gęste i duszne. Usiadłam na pustej ławce w cieniu drzew, z dala od ludzi. Dwa niemożliwe zdarzenia w ciągu kilku dni. Najpierw dom weselny, teraz awans. I to w taki sposób... Żadnych racjonalnych wyjaśnień. Moje palce same odnalazły numer w telefonie. - Jak pan to robi? - zapytałam, gdy tylko odebrał. Bez "dzień dobry", bez wstępu. Jego śmiech zabrzmiał ciepło i głęboko. - Czyżby w końcu docenili cię w pracy? - Dobrze pan wie, że tak. - Przełknęłam ślinę. - Co... co jeszcze pan może dla mnie zrobić? - Wszystko. - Jego głos był spokojny, pewny - O ile przyjmie pani wyzwanie. Zawahałam się. - A gdybym... gdybym poprosiła na przykład o tysiąc dolarów? - Byłyby pani. - Ale musiałabym przyjąć wyzwanie — dokończyłam za niego. - Tak to właśnie działa. Słońce przebijało się przez liście drzew, tworząc na mojej sukience wzór przypominający koronkę. - No dobrze, a co teoretycznie musiałabym zrobić? - Obejrzeć film. Pewną szczególną scenę. - Film? - To brzmiało... zbyt prosto. - Film dla dorosłych. Z kobietą, która... oddaje się kilku mężczyznom jednocześnie. Poczułam, jak moje policzki płoną. Najpierw brak majtek, teraz to? - Jest pan jakimś zboczonym... - Tysiąc ...