-
Rescuer (IV) "Ola"
Data: 07.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... związek małżeński? — usłyszeli z ust kapłana. — Chcemy — odpowiedzieli równocześnie. — Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia? – usłyszeli kolejne pytanie. — Chcemy – ponownie odparli razem — Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy? — Chcemy — tu Ola uprzedziła Jakuba, który nieco się spóźnił. Usłyszeli „O stworzycielu Duchu przyjdź”, Gdy zakończyło się odśpiewanie tego hymnu stanęli do siebie twarzami i podali sobie prawe dłonie. Kapłan przewiązał je stułą. — Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej – usłyszeli od księdza. — Ja, Jakub, biorę sobie ciebie, Aleksandro, za żonę i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci — przysiągł Jakub, patrząc Oli prosto w oczy, nie mrugając ani razu. Stał wyprostowany jak struna. — Ja, Aleksandra, biorę ciebie, Jakubie, za męża i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci — równie pewnym, choć nieco cichszym głosem, złożyła przysięgę Ola. — Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła ...
... katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen – usłyszeli od kapelana. Przy nakładaniu obrączek Jakub miał tak drżące dłonie, że z ledwością wsunął obrączkę na palec wybranki. Ola była bardziej opanowana i sprawnie wsunęła obrączkę na palec wybranka. Mieli na sobie obrączki wykonane ze ślubnej obrączki jego ojca. Tak postanowiła Lidia, zachowując obrączkę zmarłego męża. Pocałowali się — niewinnie, delikatnie, subtelnie. Stali się mężem i żoną. W czasie komunii Ola zapamiętała jedynie szept księdza, który wręczał jej kielich z winem. — Proszę, zostaw trochę mężowi. Podała mu kielich z winem. Ceremonia dobiegała końca. Lidia płakała ze szczęścia, mocno ściskając dłoń swojego nastoletniego wnuka. Wiedziała, że to sprawka jej zmarłego męża, który wysłuchał jej próśb. — Tylko musiałeś mnie, mój kochany, tak doświadczyć tym wypadkiem, abym odchodziła od zmysłów, nie wiedząc, czy on przeżyje — dziękowała mu w myślach, mając jednak pewne wyrzuty. Zabrzmiał Marsz Mendelsona. Kroczyli przed siebie, opuszczając świątynię. Dźwięk organów brzmiał w ich głowach. Wyszli przed kościół. Czekał na nich szpaler strażaków z toporkami ułożonymi w specyficzny daszek. Schylili się i przeszli pod nim, ustawiając się w rogu kościelnego dziedzińca. Do świątyni wchodziła kolejna para młoda. Stres ich opuszczał. Rozpromienieni patrzyli na siebie, nie wierząc jeszcze, że są już połączeni świętym związkiem małżeńskim. Podchodzili goście weselni — najpierw ...