1. Rescuer (IV) "Ola"


    Data: 07.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... więcej. Pochwa pulsowała, a łechtaczka była tak spragniona, że sama poczęła ją pieścić palcami. Wiła się w spazmach orgazmu, dając Jakubowi specyficzny spektakl. W końcu, zmęczona, opadła na jego ciało. Targane wcześniej impulsami ciało teraz potrzebowało odpoczynku.
    
    — Boże, co to było? — zapytał ją Jakub.
    
    Tłumiła swój szybki oddech, próbując się uspokoić. Nieco zawstydzona nie wiedziała, co odpowiedzieć.
    
    Głaskał ją po kręconych włosach, wbijając tam swe nozdrza.
    
    Wstydziła się tego. Po raz pierwszy miała tak silny i emocjonalny orgazm.
    
    — Przepraszam, ja nie wiem… — rzuciła cichutko.
    
    Pogłaskał ją po twarzy. Podniosła wzrok, patrząc na niego. Widziała ten ciepły i serdeczny wyraz jego twarzy.
    
    — Mówiłem ci kiedyś, że jesteś szalona i życia bez ciebie sobie nie wyobrażam? — zapytał ją Jakub.
    
    Miał ten cholerny wyraz twarzy. Taki, który ją rozbrajał.
    
    — Tak, przecież nie rozstaniemy się aż do śmierci, przynajmniej ja na to nie pozwolę, dwukrotnie to sobie przyrzekaliśmy — odparła.
    
    Wyciągnął już „spoczynkowego” członka z jej wnętrza. Przytulił ją do swej klatki piersiowej i nadal głaskał po głowie.
    
    — Przysięgam, nie przyrzekam — rzucił krótko, podbijając stawkę.
    
    Wbiła się w jego usta i nie przestawała całować. Gładził jej alabastrowe ciało, dopóki nie usnęła. Trzymał ją mocno w ramionach jak wtedy w tunelu.
    
    Dobrze, że nie widziała jego łez. To były łzy szczęścia, łzy dojrzałego mężczyzny patrzącego na swoją śpiącą ukochaną istotę. Siedział ...
    ... i podziwiał jej piękne, młode ciało. Ryczał jak bóbr, tyle tylko, że cichutko, a łzy spływały mu po policzkach. Nigdy, ale to nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy i spełniony.
    
    +++++
    
    Nie spodziewali się takiego pożegnania. Tłumy miejscowych i przyjezdnych Albańczyków zebrały się pod remizą tamtejszej straży pożarnej. W rękach trzymali ciasta, lokalne specjały, a nawet alkohol. Bałkańska wdzięczność była naprawdę specyficzna, nieprzesiąknięta zachodnim pierwiastkiem.
    
    — Zawsze będziecie tu mile widzianymi gośćmi, my Albańczycy nie zapominamy co dla nas zrobiliście — przetłumaczył tłumacz, słowa komendanta miejscowej PSP.
    
    — Ta kwatera czeka na was i na waszych kolegów — dodał.
    
    Poczciwy bus marki Mercedes ruszył, wioząc ich w stronę granicy z Czarnogórą. Mieli przed sobą parę godzin drogi. Jakub i Ola czuli się speszeni. Robili wszak to, co było w ich obowiązkach. Nie oczekiwali żadnych profitów od uratowanych ani od miejscowej społeczności. Po kilku kilometrach jazdy dysponent pojazdu wyjął rakiję.
    
    — Trinken — rzucił, otwierając butelkę.
    
    Jakub kiwnął głową, odmawiając. Ola szturchnęła go w ramię.
    
    — Wypijemy jednego, obrażą się, ale tylko jednego — szepnęła.
    
    — Only one, mister — odparł Jakub.
    
    Albańczyk zrozumiał i polał alkohol do plastikowego kieliszka. Podał Jakubowi. Wlał w siebie ponad 50% rakiję i oddał mu kieliszek.
    
    — Na zdrowie — wyrzucił z siebie.
    
    — Na zdrawia — odparł tamten, nalewając sobie i wypijając duszkiem.
    
    Polali Oli. ...
«12...8910...20»