-
Utulnia
Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... podzielić dzieci na grupy: 7 dziewcząt z panią, 7 chłopców ze mną, pozostali z Honzą. Nie mam teraz czasu, idziemy do pokoju łączności, by poprzez VB poinformować kierowcę autobusu, by na nas rano nie czekał. Ma czekać na tę dwójkę, która teraz jest w centrum burzy – zbył ją szybko. Jego syn obserwował to wszystko z boku. Na wychowawczyni stwierdzenie, że jego dobry druh Sebastian i wuefistka są teraz w centrum szalejącej burzy nie zrobiło żadnego większego wrażenia. Ważne dla niej było, by mieć osobny pokój. Obok niego stał Sławek. – Co za kurwa – wypalił ten drugi w miarę cicho. Obaj przewodnicy dotarli do pokoju łączności. Będący tam Słowak właśnie miał zamiar wychodzić. – Musisz połączyć się z VB i przekazać im, by telefonicznie poinformowali kierowcę autobusu, by nie czekał rano w umówionym miejscu. Przez burzę przedziera się dwójka turystów, w tym jeden poszkodowany. Niech dadzą sygnał, czy dotarli, a jeśli nie, niech mają w pogotowiu Horską Służbę – rzucił Honza z szybkością karabinu maszynowego. Mężczyzna skrzywił się. – Honza, nadchodzi burza, muszę wyjść na dach i zdemontować antenę. Jak w nią pierdolnie piorun, to spali się całe schronisko – usłyszeli. – To nadawaj, człowieku, na co czekasz – ponaglił go Gustaw. Stali w drzwiach i słuchali, co nadaje fonem przez poczciwy radiotelefon stacjonarny. Był to jedyny środek łączności w tym miejscu. – Przyjęli – poinformował ich, gdy przekazał informację do najbliższego posterunku milicji ...
... (VB). Powstał ze swego stanowiska i miał zamiar udać się na dach celem demontażu kilkumetrowej anteny prętowej. Procedury jasno mówiły, że w sytuacji wyładowań atmosferycznych antenę należy zdemontować. Podobna sytuacja miała się z zasilaniem z agregatu. – Błagam, poczekaj 5 minut, może potwierdzą – zaskamlał Gustaw, a Honza dotknął ramienia mężczyzny. – Honza, kurwa, gdyby nie nasza znajomość… – rzucił. W eterze dało się słyszeć trzaski. Najwyraźniej ktoś na tej częstotliwości nadawał. „Kierowca powiadomiony, wszystko OK” – usłyszeli w głośnikach lakoniczny komunikat. Nie zatrzymywali już tego łącznościowca. Biegiem ruszył w kierunku włazu dachowego, by zdemontować antenę. Gustaw i Honza wyszli na korytarz. – Twoja dwójka dotarła, wszystko jest OK. Mam Becherowkę, walniemy dla kurażu – zaproponował Słowak. Gustaw zatrzymał się i spojrzał koledze prosto w oczy. – Gdyby ten chłopak był zdrowy, a ta panna, co z nim poszła, miała taką kondycję jak on, to uwierzyłbym, że w normalnych warunkach udało im się dotrzeć do szkoły. Honza patrz realnie, on ma skręconą lub zwichniętą kostkę i na pewno dostali się w obszar burzy. W takich warunkach nie ma możliwości, by dotarli na miejsce – rzucił pan Gustaw. W budynku zrobiło się głośno. Gustaw słyszał podniesiony głos swojego syna i krzyki wychowawczyni. W budynku zgasło światło i zapaliło się oświetlenie awaryjne. Ruszyli w tamtym kierunku. Nie wiedzieli, że wysłana poprzez radiotelefon informacja do VB tylko w ...