-
Utulnia
Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... w poszukiwaniu źródła wody. Znalazłem je około 300 metrów od naszego domostwa. Niewielki strumyk wydawał się czysty. W razie czego miałem w plecaku Pantocydom – tabletki do uzdatniania wody, prezent od mojego PO-wca. Nabrałem wody do manierki i wróciłem do utulni. Agnieszka nadal smacznie spała. Z bólem serca musiałem przerwać jej ten błogi sen. Od wczoraj czułem się jakoś odmieniony, lepszy. Przypominałem sobie nasz intymny akt i w głębi duszy czułem się dobrze. Wiedziałem, że to kobieta mojego życia. Nie przeszkadzała mi spora różnica wieku; wręcz przeciwnie, uważałem to za zaletę. Cóż, mogła mi dać równolatka, która w głowie miała tak poukładane jak w dupie po śliwkach. – Wstań, kochanie, musimy ruszać – powiedziałem cicho, delikatnie głaszcząc ją po twarzy. Nie mogłem się oprzeć i nim otworzyła oczy, pocałowałem ją w policzek. – To już? – zapytała, otwierając oczy. – Tak, jest piąta, już świta, musimy ruszać, ubrania wyschły i masz je na stole – odpowiedziałem. Podszedłem do swojego plecaka i wyciągnąłem z niego ostatnią konserwę wojskową – salceson. Nie przepadałem za nim, ale kiszki nam marsza grały, więc należało się posilić przed wyjściem. Rozpakowałem kolejną porcję sucharów i nałożyłem na nie kawałki salcesonu. Agnieszka ubierała się w tym czasie. Gdy to zrobiła wyszła na zewnątrz najpewniej za potrzebą. Wróciła po chwili. – Niestety, to salceson, nic innego nie mam – oznajmiłem. – Nie mam nic przeciwko salcesonowi – odparła. Jedliśmy w ...
... ciszy, popijając wodą z manierki. Ogień w piecu wygasł. – Wyspałeś się? – zapytała. Nie mogłem jej skłamać. Nie po tym, co między nami zaszło. – Nie spałem, nie mogłem, musiałem dokładać do pieca – odparłem. Przyjrzała mi się badawczo. – Sebastian, co jest, jesteś jakiś nieobecny, co się stało? – zapytała. Miałem jej to powiedzieć, ale później. – Agnieszka, kocham cię – wypaliłem bez ogródek. Zrobiła wielkie oczy, zaskoczona moim wyznaniem. Przez chwilę nic nie mówiła, patrząc mi prosto w oczy. – Wiedziałam, wiedziałam, że nie powinnam, przepraszam cię, to nie powinno się wydarzyć – wyrzuciła z siebie, ku mojemu zaskoczeniu. Nie wiedziałem, o czym mówi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. – Agnieszka, co ty mówisz? Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam, a to, co się wczoraj wydarzyło, było najcudowniejszą rzeczą w moim życiu – odparłem. – A ile ty kobiet znasz i z iloma byłeś w łóżku? – zapytała. – Tylko z tobą, byłaś pierwszą i tą jedyną w moim życiu – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Wstała od stołu i obiema dłońmi chwyciła się za głowę. – Jezu, ja Cię jeszcze rozprawiczyłam, niezła ze mnie suka – wyrzuciła z siebie i wybuchła płaczem. Wstałem za stołu i podszedłem do niej. Objąłem jej twarz obiema swymi dłońmi. – Nie płacz, Kocham Cię i nic na to nie poradzę, zdałem sobie sprawę z tego wczoraj, jak patrzyłem jak śpisz, po raz pierwszy w życiu płakałem ze szczęścia – otworzyłem się i pocałowałem ją w usta. Zrobiła krok ...