-
Utulnia
Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... w tył. – Sebastian, ja mam 25 lat, Ty szesnaście, co Ty możesz wiedzieć o miłości, bzyknąłeś sobie nauczycielkę i tyle, pomyśl, to nie ma żadnego sensu, Tobie się to tylko tak wydaje, poznasz młodsze dziewczyny… – rzuciła mi w twarz dość ostre słowa. – Może i niedużo wiem o miłości, może tyle co ty o topografii, lecz wiem, co czułem i co czuję teraz – przerwałem jej. Agnieszka płakała i przeklinała siebie za to, co zrobiła. Czuła się winna tego, co było między nami w nocy. – Powiedz, że nic dla ciebie nie znaczę i tylko mnie wykorzystałaś. Tylko powiedz to szczerze i patrz mi prosto w oczy – rzuciłem wszystko na jedną szalę. Dotarło to do niej. Patrzyła na mnie swoimi zapłakanymi oczami i wiedziałem, że mi tego nie powie. Czułem to podskórnie. Nie była tego typu kobietą, by zabawić się i porzucić partnera. Staliśmy naprzeciwko siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Czekałem na odpowiedź, a w jej wnętrzu coś się kotłasiło. – Nie, nie jest tak, jak mówisz – szepnęła. Doskoczyłem do niej i objąłem ją rękoma. Nie pytając o zgodę, całowałem jej usta, jak tylko najlepiej umiałem. – Kocham cię, kocham cię – szeptałem w przerwach pocałunków. Nie zaprotestowała. Całowaliśmy się teraz namiętnie i bez krępacji. Mocno objęci wyglądaliśmy jak para kochanków. – Kocham cię – usłyszałem od niej i mało co nie eksplodowałem ze szczęścia. Wymiana czułości i pocałunków trwała jeszcze chwilę. Musieliśmy ruszać. Pozostawiwszy utulnię w stanie, w jakim ją ...
... zastaliśmy, wyszliśmy na dwór. Zarzuciłem plecak. – Prowadź – rzuciła Agnieszka. – Postaram się prowadzić tak dobrze, jak ty wczoraj – odparłem, szczęśliwy. Oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem i bez zwłoki ruszyliśmy w dół czerwonego szlaku. Kostka bolała mnie już nieco mniej, ale nie szliśmy szybko. Po deszczu szlak był śliski, więc musieliśmy iść ostrożnie. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Dowiedziałem się o jej traumatycznych przeżyciach związanych z burzą. Przyznała, że oprócz myszy boi się również węży. O dziwo, nie bała się pająków ani żab. Opowiadałem jej o sobie, moich pasjach i planach na przyszłość. Szczęśliwi pokonywaliśmy kolejne kilometry. – Słuchaj, musimy ustalić jakiś scenariusz dla reszty, coś, co łykną i nie będą niczego podejrzewać – rzuciła podczas dłuższego postoju. Rzeczywiście, należało stworzyć jakąś spójną historię dla pozostałych. Po kilkunastu minutach mieliśmy już wspólnie opracowany scenariusz. Wydawał się logiczny i trzymał się kupy. Po pokonaniu najtrudniejszej części trasy wyszliśmy na dość dużą łąkę. – Uważaj, wąż – krzyknąłem, choć nigdzie węża nie było. – Gdzie? – zapytała przerażona, doskakując do mnie i wpadając w ramiona. – Tutaj, w moich spodniach jest jeden jadowity wąż – odparłem, kierując jej dłoń na swoje krocze. – Wariat jesteś i do tego zboczeniec – odpowiedziała ze śmiechem na mój żart. Znów całowaliśmy się w usta. Wsadziła dłoń pod moje spodnie i majtki, dotykając mego stojącego ptaszka. Objąłem jedną z jej ...