-
Utulnia
Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... sobą rozmawiały. Dłużej niż moja relacja przekazana koledze. Tuż obok siedział ojciec Włodka i przysłuchiwał się mojej opowieści. Gdy skończyłem, usłyszałem teraz od Włodka relację z ich wyprawy. – W szkole nic nie wiedzieli o Waszym zejściu – zapytał mnie pan Gustaw. – Nie, nikt nic nie wiedział, kierowca też był zdziwiony – odparłem. Mężczyzna westchnął ciężko. – Mieliście cholernie dużo szczęścia, podaliśmy informację przez radio, że schodzicie, i zapewniono nas, że wszystko jest OK. Najwyraźniej milicja nie usłyszała o tym, że schodzicie – rzekł. Autobus ruszył. Jakiż był w nim gwar. Niektórzy narzekali na nocleg spędzony na podłodze w schronisku. Słuchałem, jakie to niedogodności przeżyli, i uśmiechałem się pod nosem. Nawet kątem oka nie spojrzałem na Agnieszkę. Gdy wychowawczyni skończyła z nią rozmawiać, podeszła do mnie. – Dobrze Cię widzieć, pani Agnieszka bardzo Cię chwaliła, że słuchałeś się jej bez problemów. Dobrze, że Słowacy Wam pomogli, przynajmniej przespaliście się w normalnych warunkach, a nie tak, jak my – palnęła pani Maria. Mało nie wybuchnąłem śmiechem. Jakaż to ona była biedna, bo musiała spać na pryczy w suchym ubraniu, mając dach nad głową. Agnieszki słuchałem i podporządkowałem się w jednej kwestii, gdyby ta nasza wychowawczyni wiedziała, w jakiej dostała by zawału i wylewu zarazem. – Tak, tak, mieliśmy szczęście – bąknąłem, chcąc, by zakończyła już tę miałką gadkę. Wróciła na swoje miejsce przy Agnieszce. Wkrótce ...
... dotarliśmy do szkolnego schroniska młodzieżowego. Jako ostatni wysiadłem z autokaru. Kuśtykałem powoli za całą grupą. Mój bagaż i plecak zabrał Włodek, odprawiony przez ojca, by zajął pokój. Panu Gustawowi najwyraźniej coś nie dawało spokoju. Zatrzymał się i poczekał, aż do niego dojdę. – Sebastian, takie bajki to może łyknie mój syn, ale nie ja. Nawet gdyby Wam ktoś pomagał, nie dalibyście rady niebieskim szlakiem zejść do tej wioski przed burzą. Powiedz mi prawdę, bo mam wyrzuty sumienia, że Was samych wysłałem – wyrzucił to z siebie. Szanowałem tego człowieka, miałem jednak układ z wuefistką i nie miałem zamiaru go złamać. – Proszę zawołać panią Agnieszkę – poprosiłem. Gustaw krzyknął na nią i poprosił, by podeszła. Zawróciła i po chwili staliśmy w trójkę. Ponowił do niej zadane mi wcześniej pytanie. – Ale musi pan przysiąc, że nikomu pan o tym nie powie – rzuciła. – Przysięgam, pozostanie to między nami – odparł Gustaw. – Nocowaliśmy w szałasie przy niebieskim szlaku. Spanikowałam, a gdyby nie Sebastian, to bym chyba umarła w tym lesie podczas burzy. Praktycznie to on się mną opiekował, a nie ja nim. Znalazł to miejsce, rozpalił ogień w piecu, nakarmił i uspokajał. Dzięki niemu jesteśmy tutaj cali i zdrowi – wyjawiła mu. – Tak przypuszczałem, no chłopaku spisałeś się na medal. Musieliście tam przejść niezłe piekło – odpowiedział. – Zlało nas niemiłosiernie… – rozpocząłem. – Ale szczęśliwie mieliśmy zapasowy komplet bielizny – przerwała mi ...