-
Utulnia
Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... Agnieszka. Ugryzłem się w język. Nic już nie mówiłem. Całą trójka ruszyliśmy w kierunku szkolnego schroniska. Do końca wycieczki poruszałem się autobusem w towarzystwie kierowcy. Z Agnieszką wymienialiśmy jedynie krótkie zdania. Oboje byliśmy bardzo ostrożni, może nawet zbyt. Włodek, niezwykle ciekawski, wypytywał mnie, jak to było z nią na szlaku. Zgodnie z obietnicą jego ojciec nie wyjawił mu prawdy. Odpowiadałem półsłówkami, zbywając jego pytania. Po powrocie do domu nosiłem gips przez kolejne pięć dni. Zbliżał się termin naszego komersu – ostatniej klasowej imprezy. Można było zaprosić kogoś lub przyjść samemu. Zadeklarowałem, że pojawię się z osobą towarzyszącą. W piątkowe popołudnie, w dniu, w którym miała odbyć się nasza ostatnia szkolna zabawa, siedziałem za stołem w ponurym nastroju. Nic mnie nie cieszyło, nic nie radowało. Przypomniałem sobie, jak tydzień przed ogłoszonym terminem z zaproszeniem udałem się do kantorka przy sali gimnastycznej. Odczekałem, aż dzieciaki z młodszej klasy opuszczą salę i szatnię. Zapukałem do kantorka i usłyszałem głos Agnieszki zapraszający mnie do środka. Moja ukochana, ubrana jak zawsze w sportowy dres, układała piłki na stojaku. – Prosiłam Cię, żebyś nie przychodził w szkole, po co nam plotki – powitała mnie. Przez ten okres od wycieczki spotkaliśmy się chyba raz i spotkanie to było krótkie i pozbawione uczucia. Nadal próbowała wybić mi z głowy ten związek. Każde jej wtedy wypowiedziane słowo raniło mnie do ...
... żywego. – Musiałem, nie wiem, gdzie mieszkasz, nie chcę Cię śledzić – odparłem. Zrobiłem kilka kroków w jej kierunku, pragnąc ją dotknąć, pocałować. Cofnęła się, przewidując moje zamiary. – Nie, zwariowałeś, nie tutaj i nie teraz – szepnęła. Nabrałem powietrza w płuca. Wyciągnąłem dłoń z zaproszeniem na komers. – Chciałbym zaprosić Cię na komers – wydukałem. Zrobiła dziwną minę i spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. – Ty zwariowałeś, rozmawialiśmy o tym, Sebastian jesteś chwilowo zauroczony, to szczenięce uczucie ucznia do nauczycielki, uwierz mi to Ci przejdzie, skończyłeś podstawówkę, pójdziesz do Technikum i poznasz tam fajna młodą i ładną dziewczynę w Twoim wieku, za pół roku będziesz się śmiał z tego, co było – mówiła do mnie cicho. Poczułem się, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Pokiwałem na to wszystko przecząco głową. Łzy napłynęły mi do oczu. – Dlaczego nie chcesz zrozumieć, że to Ty jesteś tą jedyną i żadnej innej nie chcę? – zapytałem, ledwo tłumiąc łzy. Zrozumiała, że tym zdaniem mnie uraziła. Widziała, w jakim jestem stanie. – Dłużej żyję i mam większe doświadczenie. Też coś do Ciebie czuję, lecz ten związek nie ma sensu, nie przetrwa próby czasu – odparła. Położyłem na stoliku zaproszenie. Patrzyłem jej prosto w oczy. Unikała kontaktu wzrokowego ze mną. Podniosła zaproszenie i dała mi je do ręki. – Załóżmy, że pójdę to wiesz, co po tym tu w szkole się będzie działo, będę na językach wszystkich, naruszę niepisaną zasadę uczeń – ...