1. Utulnia


    Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... nauczyciel – tłumaczyła mi przyczynę swej odmowy.
    
    – Pieprzyć zasady, gdybyś wtedy tam podczas burzy trzymała się zasad, a nie zdrowego rozsądku być może by już nas nie było – wypaliłem wściekły.
    
    – Po drugie, już nie jestem uczniem tej szkoły, zakończyłem tu naukę, a te zasady, o których mówisz, przeszły do historii – dodałem jako kolejny argument.
    
    Nic nie odpowiedziała przez dłuższą chwilę. Nie odebrałem zaproszenia z jej dłoni.
    
    – Nie mogę, zaproś jakąś kuzynkę, siostrę kolegi, kogokolwiek – odparła cicho.
    
    Znów przecząco kiwałem głową. Zaproszenie jakiejkolwiek innej osoby nie wchodziło w grę. Czułem, że dalsza rozmowa nie ma sensu.
    
    – Zrób, jak uważasz, wiedz jednak, że ja dla Ciebie zrobiłbym wszystko, wszystko – rzuciłem na pożegnanie i wyszedłem z kantorka.
    
    Usłyszałem, jak coś do mnie mówi. Siorbiąc pod nosem, szybkim krokiem szedłem szkolnym korytarzem, nie zwracając uwagi na nic.
    
    Teraz ta nasza ostatnia rozmowa cały czas tłukła mi się w głowie. Odświętnie ubrany w granatowy garnitur, białą koszulę, wąski modny krawat i czarne półbuty, siedziałem przybity za stołem. Obok mnie siedział mój druh Włodek ze swoją kuzynką. Wiedział, że miałem z kimś przyjść, a ciekawość go dosłownie pożerała. Widząc, że pojawiłem się sam i w dość podłym nastroju, nie omieszkał zapytać, co się stało.
    
    – Nic, po prostu nie mogła – odpowiedziałem krótko.
    
    Bąknął coś, że nieraz tak bywa, i widząc moją ponurą minę, nie dopytywał się już więcej. Gdyby Agnieszka była ...
    ... naszą wuefistką, sprawa byłaby prostsza. Wszyscy nauczyciele, którzy nas uczyli, byli zaproszeni przez nas na komers… Ona niestety nie prowadziła z nami zajęć. Towarzystwo klasowe było radosne. Około połowa klasy przyprowadziła osoby towarzyszące. Dziewczyny wystrojone w szałowe kiecki, chłopaki w eleganckich garniturach, grono pedagogiczne w mniej lub bardziej stonowanych kreacjach. Na sali gimnastycznej panowała radość i ogólna wesołość. Bal miał zacząć się od poloneza. Było jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia. Skwaszony i smutny miałem zamiar zerwać się z tej imprezy jak najszybciej. Rodzice nic nie wiedzieli, że zaprosiłem kogoś innego. Z odłożonego kieszonkowego, zabranej makulatury i butelek wysupłałem kwotę, by zapłacić za swoją partnerkę. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłem się gwałtownie. Tuż obok mnie stała Kasia, ta, przez którą wtedy skręciłem kostkę.
    
    – Może zatańczymy razem poloneza, bo widzę, że jesteś sam, tak jak i ja – zaproponowała, ubrana w szałową minisukienkę z błyszczącymi cekinami.
    
    Ostatnie, co by mi przyszło do głowy to tańczyć poloneza z tą pindą. Co prawda to pośrednio dzięki niej narodziło się moje uczucie do Agnieszki, lecz taniec z Kaśką traktowałbym na równi ze zdradą.
    
    – Boli mnie jeszcze kostka, chyba dobrze wiesz, z jakiego powodu – odparłem zjadliwie.
    
    Rozdziawiła gębę i odwróciła się na pięcie. Wiedziałem, że potraktowałem ją zbyt ostro. Nie było mi jej jednak wcale szkoda. Jedno zdanie i miałem ją z głowy na resztę ...
«12...303132...37»