-
Utulnia
Data: 28.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... i dwudziestoparoletnia kobieta – trzymając się za ręce, zmierzali tym samym szlakiem w kierunku utulni. Z daleka było widać, że są w sobie zakochani. Co jakiś czas zatrzymywali się, by namiętnie się całować. – Sebastian, mam nadzieję, że nikogo tam nie zastaniemy – rzuciła kobieta. – Agniecha, jeśli ktoś będzie lub dojdzie, to zrobimy sobie trójkącik – lubieżnie odparł młody mężczyzna. – Świnia i zboczeniec – odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna, po czym znów zaczęli się całować. Ten rytuał powtarzaliśmy przez trzy lata. Zawsze tego dnia udawało nam się wyrwać na dwa dni do Czechosłowacji, do naszego miejsca, gdzie przeżyliśmy naszą erotyczną przygodę. Nigdy jednak nie natknęliśmy się na burzę. Kochaliśmy się tam, tak jak wtedy, choć może nie tak dosłownie. W ten sposób obchodziliśmy kolejne rocznice naszej miłości. Dlaczego tylko przez trzy lata, zapytacie, drodzy czytelnicy? Już spieszę z odpowiedzią. Gdy tylko osiągnąłem pełnoletność, ożeniłem się z moją wybranką. Wzięliśmy ślub cywilny, nikt nie mógł mi tego zabronić. Na przekór naszym rodzicom, którzy nie akceptowali tego związku, sformalizowaliśmy go. Obojgu nam nie było łatwo, zwłaszcza gdy podjąłem decyzję o przeniesieniu się z Technikum do Liceum Zawodowego. Nadal wiązałem swoje plany z wojskiem, a rok krótsza nauka w Liceum dawała mi możliwość wcześniejszego rozpoczęcia nauki w Szkole Wojskowej. Świadkiem na naszym ślubie był mój nauczyciel PO, jedyny który stanął po stronie Agnieszki do końca czerwca ...
... oraz jej kuzynka. Skromne przyjęcie w podrzędnej restauracji dla kilku osób to było nasze wesele. Nie mogąc znieść ciągłego ujadania naszych rodziców, wynajęliśmy niewielką kawalerkę na obrzeżach miasta. Na naszą czwartą rocznicę Agnieszka byłą już w ciąży. Nie ryzykowaliśmy wypadu do utulni. Oboje cieszyliśmy się owocem naszej miłości. Porzuciłem wizje dostania się do Szkoły Oficerskiej. Cztery lata skoszarowania z przepustkami na weekend były dla mnie nie do przyjęcia. Chciałem być obecny przy wychowywaniu naszego potomka. Po ukończeniu szkoły wybrałem rozwiązanie pośrednie – dwuletnią Szkołę Chorążych. Po złożonej przysiędze, gdy wróciłem do naszej kawalerki, czekała na mnie prześliczna córeczka – Lidia. Była kropla w kroplę podobna do swojej mamy. Dwa lata w Chorążówce minęły szybko, a następnie skierowano mnie do odległej miejscowości na zachodzie Polski. Sam tę miejscowość wybrałem, gdyż, kończąc szkołę z wysoką lokatą, miałem taką możliwość. Daleko od rodzinnych stron, lecz z służbowym mieszkaniem na start, zaczęliśmy nowy rozdział naszego życia. Sami, bez niczyjej pomocy, przezwyciężając wszelkie przeciwności losu, staliśmy się silniejsi. Ktoś powie, że pierwsza miłość to nic nieznaczące uczucie, że to tylko choroba, którą każdy przechodzi, a z tego nic nie będzie. Gdy do tego dojdzie romans ucznia z nauczycielką, szans na powodzenie nie ma wcale. Nieprawda, jesteśmy tego najlepszym przykładem, trwając w związku już 25 lat. Mamy dwoje dorosłych dzieci. Młodszy syn ...