1. Uwiedziona Przez Nianię VI: Ferie


    Data: 11.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... zakwasy”.
    
    Potem... była ona, Dominika, moja żona. Czułam to objęcie w kościach, w oddechu, w mięśniach, które w jednej sekundzie puściły napięcie. Zatrzymałam się w tej chwili, wtulona w jej szyję, łapiąc zapach, który kojarzył mi się z bezpieczeństwem.
    
    Popołudnie i wieczór minęły nam we trójkę. Porwałyśmy Julka na przepustkę z zimowiska na jedno popołudnie. Śmiech, bitwa na śnieżki, zmarznięte palce, herbata parząca usta. Julek stawał się senny i odprowadziłyśmy go do ośrodka, a potem wróciłyśmy do pensjonatu, który był blisko i czekał nas jeszcze czas tylko we dwie.
    
    Siedziałyśmy razem na miękkim kocu, rozłożonym niedbale na kanapie, w sweterkach, dżinsach, z lampką czerwonego wina. Moje palce błądziły po jej dłoni i obrączce, nasze ciała delikatnie do siebie przylgnięte. Czułam, jak jej rytm powoli synchronizuje się z moim.
    
    – Opowiedz mi – szepnęłam, unosząc głowę, żeby spojrzeć jej w oczy – jak było tutaj beze mnie?
    
    Spojrzała na mnie z tym swoim ciepłym półuśmiechem.
    
    – Stok był świetny, Julek zjeżdżał jak szalony. Tylko... tęsknił.
    
    Poczułam ukłucie wzruszenia. Takie ciche, ciepłe.
    
    – A Ty? – zapytałam cicho.
    
    – Ja też. Bardzo.
    
    Zawisła między nami miękka cisza. A potem, trochę z przekorą, trochę z zawstydzeniem, pozwoliłam sobie na wyznanie.
    
    – Tak bardzo mi Ciebie brakowało, żono... że aż musiałam się... ratować sama. – Uśmiechnęłam się figlarnie, czując, jak policzki lekko mi płoną. – Wiesz, leżałam sama, w Twoim swetrze... i... cóż. ...
    ... Pomagałam sobie, wyobrażając sobie Ciebie.
    
    Dominika uniosła brwi i zachichotała cicho.
    
    – Tak bardzo?
    
    – Tak bardzo – powtórzyłam z udawaną powagą, muskając nosem jej szyję. – Gdybyś słyszała, jak Twoje imię brzmiało w moich szeptach... Czułam się trochę jak nastolatka, nie jak stateczna żona, kobieta po . Ale nic nie mogłam na to poradzić.
    
    Przyciągnęła mnie bliżej, jej ręka zatrzymała się na moim biodrze. Wtuliłam się w nią mocniej.
    
    – Nadrobimy – wyszeptała cicho, niemal muskając moje ucho. – Ale nie od razu. Najpierw chcę po prostu być z Tobą. Słuchać Cię. Pić wino. Czuć, że wróciłaś.
    
    – Tylko nie za długo – odpowiedziałam, całując ją w kącik ust. – Bo ja naprawdę tęskniłam. Fizycznie. Głęboko.
    
    Uśmiechnęła się, cicho, łagodnie, z tym spojrzeniem, które znałam już na pamięć i wtedy poczułam, że już nigdzie nie muszę iść, że wszystko, czego mi brakowało, miałam właśnie tutaj w jej dłoni, w tej chwili, w tym oddechu, który znów był wspólny.
    
    Jej skóra była ciepła. Pachniała domem, bezpiecznym miejscem, do którego wracałam myślami, gdy dni ciągnęły się zbyt długo. Wtulona w nią, przylegając do jej boku, chłonęłam każdy fragment obecności, jak spragniona ziemia chłonie pierwszy wiosenny deszcz.
    
    Nasze rozmowy przycichły. Zostały tylko szepty, półuśmiechy, łagodne muśnięcia palcami po nadgarstkach, karku, udzie pod kocem. Te ciche gesty, które rozpoznawałyśmy bez słów. Tęsknota miała swoją własną melodię pełną miękkich akordów oddechu i powolnego przyspieszenia ...
«12...567...13»