-
Sek(s)rety Pandory (część 5)
Data: 17.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... zerknęła na nią, jak też na wodza. – Bardzo też dobrze, mi się z nią poluję. – A co ty na to? – Tarsem spojrzał na jednego z najlepszych myśliwych w klanie. – Lubię Ninat za jej niesamowicie uzdolnione usta – zachichotała, mocno rumieniąc się na twarzy. – Chciałabym być blisko niej, och ciebie także, mój wodzu. Cała trójka zaczęła śmiać się, a następnie wymieniać wspólnie pocałunkami. Wkrótce będzie musiał ogłosić publicznie w klanie swój wybór. Jednak posiadanie, aż dwóch partnerek to był symbol niesamowitej męskości i obfitej płodności. Jeśli Eywa zechce, wkrótce klan może zostać powiększony o nowe potomstwo. Przywódca plemienia, wręcz powinien posiadać ich jak największą liczbę. To była najbardziej znacząca oznaka jego statusu, także wśród innych wodzów. Eva zauważyła, że nie łączyli się warkoczami. Zapisała to natychmiast w swoim notatniku i wysunęła z tego pewne wnioski. Prawdopodobnie byli jeszcze w wolnym związku, ponieważ więź, pieczętuje go do końca życia. Wybór odpowiedniego partnera, zdecydowanie był poważnie sprawą. To akurat się zgadzało z ustaleniami Grace w swojej książce, a także jej wcześniejszych badaniach. Na chwilę się zastanowiła, bo marzyła o takim życiu bez zobowiązań, gdyż na Ziemi miała ogromną hipotekę na mieszkanie. Jednak nie miała zamiaru tam wracać, bo miała pewną wiedzę o panującym tam kryzysie. Szukała tylko sposobu, przeniesienia swojej świadomości do avatara. * * * Miles i Trudy, byli w trakcie ćwiczeń na torze przeszkód, ...
... kiedy podszedł do nich jeden z żołnierzy z tabletem w ręku. Zwrócił się do nich po imieniu, oznajmiając im, że zostali zaproszeni na spotkanie z administratorem Hells Gate. Przerwali swoje czynności i udali się za nim, przechodząc przez bramę, oddzielającą ich wybieg od reszty placówki. Ściągali na siebie wzrok przechodniów, gdyż wielu z nich pierwszy raz w życiu na własne oczy widziało obcego. Wchodząc do głównego budynku, skąd kierowano całą placówką, musieli przykucnąć i schylić głowę. Na szczęście sufit był dość wysoki, niemniej musieli uważać na lampy i tablice informacyjne. Idąc korytarzem, skręcili w prawo, gdzie dotarli do zablokowanych drzwi. Żołnierz przyłożył swoją kartę i wpisał krótki kod. Światełko na pulpicie zmieniło kolor na zielony i rozległ się charakterystyczny dźwięk. W środku przeszklonego obszernego pomieszczenia panował uporządkowany chaos, wypełniony rozmowami przez interkom oraz pośpiesznie chodzącymi ludźmi. Jeden z nich zdawał się najmniej przejmować swoją pracą. Odwrócony do nich plecami, właśnie celował kijem golfowym do leżącego kubka. – Wiesz Roni, mam w planach nową budowę.... Yes! – powiedział, gdy piłka wpadła do środka. – Dawny ośrodek avatarów, długo nie będzie potrzebny, więc nada się idealnie pod pole golfowe. – Administratorze Selfrige, goście do pana – powiedział żołnierz i odwróciwszy się, odmaszerował. Administrator się odwrócił i z pewnymi niedowierzaniem spojrzał za siebie, pierwszy raz widząc Milesa w nowej formie. – ...