-
Sek(s)rety Pandory (część 5)
Data: 17.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... odstające ciemnofioletowe sutki. Poczuł niesamowity ból w penisie, domagający się natychmiastowego wytrysku na te cuda natury, a może bardziej inżynierii genetycznej. Nie pytając nawet o zgodę ich właścicielki, zaczął ściskać prawą półkulę. – Podobają Ci się? – zapytała naukowiec. – Kurwa, jeszcze jak! – odparł, ciesząc się jak małe dziecko. – Więc spodoba Ci się fakt, że pozwolę Ci skończyć na nich – doskonale wiedziała, co lubią faceci. – To też całkiem dobre miejsce do pobrania materiału do badania. – Skończ te naukowe gadanie, bo zaraz skończę gdziekolwiek... Eva wiedziała, że był już tak nabuzowany, że mógł samoistnie wytrysnąć. Ujęła penisa dłońmi, a jego ciało, aż się wzdrygnęło. Nie była zaskoczona, jak pewna dawka nasienia, wytrysnęła na jej brzuch. Zrobiła ledwie trzy ruchy, a została trafiona spermą prosto na prawy policzek. Szybko obniżyła organ, nakierowując go z grubsza na swą klatkę piersiową. Wytrysk był bardzo intensywny, będąc pod dużym wrażeniem, ilością i długością jego trwania. Najmocniej zlana nasieniem była jej prawa pierś, a prawdziwe jezioro zrobiło się w pępku. Starała się mocno nie oddychać, żeby nie stracić możliwości pobrania próbki. Pułkownik stał nad nią i dyszał, a na jego twarzy było widać ulgę. – Możesz mi podać mój fartuch laboratoryjny – wskazała brodą na ścianę z jej ubraniem. – Mam w nim pustą fiolkę. – Zaraz, pozwól mi się nacieszyć tym widokiem – kobieta pod nim, wyglądała ...
... naprawdę niesamowicie. – Szybko skończyłeś, ale to zrozumiałe. Tyle lat bez kobiety i współżycia – zauważyła na jego twarzy pewne zaskoczenie. – Dokładnie czytałam Twoje akta, bo muszę znać moje obiekty badań. – Gdzie tu jest łazienka? – zapytał, chcąc opróżnić pęcherz. – Lewe drzwi, a w prawych to kuchnia – oba pomieszczenia, znajdowały się po prawej stronie łóżka. – Mój fartuch, pamiętasz? Och... podaj też papierowe ręczniki. Kiedy wydobyła fiolkę i napełniła ją niemal w całości, mogła w końcu zając się bałaganem na swoim ciele. Wzięła się za wstępne oczyszczenie skóry z nasienia, zużywając przy tym sporo ręcznika. Brudny i zużyty papier wyrzuciła do dużej toalety, dostosowanej pod ciała avatarów. Poświęciła też chwilę na szybki prysznic, chcąc zmyć z siebie kleistą substancję, która zaczęła już zasychać. Ubrała się i razem z Milesem, opuściła to miejsce. Sama udała się do laboratorium, chcąc jak najszybciej przeprowadzić badania, a pozostałą spermę zamrozić. Pierwsze wyniki wcale jej nie zaskoczyły, bo w nasieniu praktycznie nie było plemników. Miała co do tego rację, że zarówno avatary, jak i rekombinaci, mają zablokowaną możliwość rozmnażania. Jednak Jake z Neytiri, mieli gromadkę w pełni zdrowych dzieci. Dowiedziała się od Norm'a, że to mogła być zasługa Drzewa Dusz i ceremonii przejścia. To jednak informację, jak też wiele innych, zataiła przed swoim przełożonymi, gdy odmówili jej przeniesienia świadomości do avatara.