1. W jednosci z pnaczami


    Data: 24.11.2025, Kategorie: Fantazja Autor: Sophie Nylon, Źródło: SexOpowiadania

    ... same w nią weszło, nie rozpoznając zagrożenia w poszyciu. Świetnie sobie radzisz, córeczko – pochwaliła mnie, chociaż nic nie zrobiłam. - Wejdź na doniczkę, tylko nie połam liści. Ta roślina jest bezcenna!W przeciwieństwie do mojego życia, stwierdziłam gorzko w myślach. Ale teraz nie było odwrotu. Zresztą... Sama fascynowałam się kafeią i nieraz oglądałam z wypiekami na twarzy zdjęcia zrobione dzikim okazom: zielone sylwetki, wygięte w dziwnych pozach i oplecione pędami, jak gdyby natura bawiła się w bondage.Nawet kiedy mój udział w eksperymencie został przypieczętowany zgodą komisji etycznej, nie potrafiłam wyobrazić sobie, że i ja tak skończę. Nawet kiedy podczas przygotowania pozwalałam się wiązać w uwłaczających pozach, cierpły moje kończyny i drętwiały mięśnie, to wizja stania się ofiarą kafei wydawała się nierealna i absurdalna. Polubiłam za to wiązanie.Wlazłam bosymi stopami na donicę, odnajdując skrawek wolnej przestrzeni. Pędy chyba uniosły się, a jeden nawet otarł o moją kostkę, ale oprócz tego nic się nie działo. Stałam tylko nagusieńka w blasku kamer przy rzadkiej roślinie.- Zostań tam! Ta kafeia dużo przeszła. To jest jej ostania szansa. Może jednak potrzebować chwili, by zdecydować się na pochwycenie ofiary. Carmen, dotknij pnia. To ten gruby, brązowy pęd. Pogładź go; wyobraź sobie, że to penis. Proszę się nie śmiać! – fuknęła pani profesor, zachowując śmiertelną powagę.Mi wcale nie było do śmiechu. Dotknęłam posłusznie brązowego pędu, wyczuwając pod palcami ...
    ... chropowatą tkankę i wypustki. Jeśli to miał być penis, to był na tyle długi, że mógłby wejść moim tyłkiem, a wyjść ustami. Co zresztą też widziałam na zdjęciach zrobionych w terenie. Mój żołądek skręcał się na samo wspomnienie.Póki co jednak kafeia, choć wyraźnie pobudzona i poruszająca cieńszymi, zielonymi pędami, nie wykonała żadnego ruchu, aby mnie pochwycić.Uspokoiłam oddech, przechodząc w coś w rodzaju transu. Pozostawało czekać. Kafeia poruszała się ciągle, łaskotała moje nogi. A profesor Mavison ciągle wyjaśniała cały proces, na ile mogła wobec szczątkowej wiedzy, oraz uspokajała zniecierpliwiony tłum.- Potrzeba czasu. Ruchy, które obecnie obserwujemy, to i tak prawdziwa sensacja.Minął pełen napięcia kwadrans. Zaczęłam odzyskiwać nadzieję. Ta kafeia jest chyba stracona, nie pochwyci już żadnej ofiary. Może zaraz każą mi wrócić, oddadzą szlafrok. Dziennikarze niecierpliwili się; póki co nagrywali małą, gołą dziewczynę, która stała w donicy obok rośliny, i miała w dodatku drobne ciało i znikomy biust. Żaden materiał do telewizji.Ktoś zaraz straci cierpliwość i podda się. Nie mogę stać tu wiecznie, nawet jeśli mój trening medytacji zdał rezultat i trwałam niewzruszona, wpatrzona w główne pnącza, brązowy i zielony. Zaraz każą mi zejść, a potem...Stało się to w ułamku sekundy. Dostrzegłam tylko zielony błysk pędów i w następnej chwili oglądałam już szklany sufit, wisząc brzuchem do góry. Wydałam z siebie cienki, rozpaczliwy pisk.- Niesamowite. Niesamowite! To przełomowy moment ...
«1...345...11»