-
Spalam się (wersja końcowa)
Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... szkole też, okej? Najlepiej wyjdź przez szatnię, tam nie będzie cię widział ochroniarz. – Kiwnął głową na zgodę i zniknął na schodach. Pięć minut później byłam spakowana, koc trafił do podręcznej torby, zużyte gumki zamierzałam wyrzucić po drodze na parking, żeby nie zostawiać śladów, obejrzałam jeszcze salę i zaplecze, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Wsiadłam do Escorta, ale nie uruchomiłam silnika, tylko oparłam ręce oraz brodę na kierownicy i zaśmiałam się cicho. Wciąż czułam przyjemne pulsowanie wnętrza, a spojrzenie w lusterko dawało jednoznaczną informację, co się ze mną dzieje. Tak, widywałam już ten widok, u siebie, koleżanek, znajomych. Byłam zakochana, oczywiście nie powiem mu tego, bo jest na to za wcześnie, a może za chwilę wszystko rozpadnie się, gdyż jemu spodoba się ktoś inny? O odkryciu nas przez kogoś nawet nie myślałam, nie chciałam sprowadzać czarnego scenariusza w pobliże. Od zawsze tata powtarzał mi, że ważne jest pozytywne myślenie i nastawienie do życia. No to będę pozytywna. – Postanowiłam, uruchamiając silnik. – Pozytywnie przelecę go w poniedziałek – parsknęłam. À propos miłości do niego. To oczywiście nie była głęboka miłość, a fascynacja i zauroczenie. Pewnie każdy z was to zna, niezależnie od wieku, macie lat trzynaście, trzydzieści czy dwa razy tyle, jak ja obecnie. Pociągał mnie fizycznie, emocjonalnie i rozbudzał moje zmysły. Poza tym uwielbiałam spędzać z nim czas i czułam się z nim bezpiecznie. Moje wnętrze zostało ...
... wypełnione rojem miłosnych motyli, dzięki niemu. A to chyba jest najważniejsze, prawda? M. Jak myślicie, co zrobiłem po tym, jak opuściłem szkołę? Było wpół do szóstej, starzy nie mieli pojęcia, co się ze mną działo. Wątpię, żeby szaleli z nerwów, w końcu miałem prawie siedemnaście lat i potrafiłem o siebie zadbać. Poszedłem okrężną drogą, starając się wygasić emocje i entuzjazm, wzbudzanie niepotrzebnych podejrzeń o zmianę nastroju wywołałoby lawinę pytań, zupełnie mi w tej chwili niepotrzebnych. Po drodze mijały mnie samochody, autobusy, ludzie na chodnikach, miałem wrażenie, jakbym dla nich nie istniał, został w innym wymiarze ciałem, a tylko mój duch obserwował otoczenie i przemieszczał się w stronę domu. Zadurzony po uszy, z przyjemnie bolącymi lędźwiami, rozluźniony, zaspokojony i szczęśliwy jak nigdy w życiu, spacerowałem, napawając się wcześniejszymi wydarzeniami. Rodzice na szczęście niczego nie zauważyli, a mnie udało się przeżyć okres przedświąteczny i pierwszy dzień świąt we względnym spokoju, nie zabijając nikogo z rodziny, a drugi ich dzień traktowałem, jak nagrodę za cierpliwość oraz empatię względem tych małych diabłów, które nas odwiedziły. W poniedziałkowy poranek miałem doskonały humor. Wiedziałem, że dzisiaj zobaczę się z nią, to znaczy miałem taką nadzieję, bo zawsze mogłem nie ujrzeć plusa na murku i byłoby mi bardzo smutno. Czułem jednak, że tak się nie stanie i za kilka godzin zanurzę się w niej, niczym cholerny Krzysztof Kolumb w ...