-
Spalam się (wersja końcowa)
Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... ktoś mnie podmienił na innego Michała. Zaśmiałem się tylko krótko i odparłem, że to wciąż ja, tylko po wgranym nowym oprogramowaniu. Przerobiłem z nią większość znanych nam pozycji. Po dwóch miesiącach romansu stałem się tak sprawnym kochankiem, że potrafiłem rozbudzić ją, trzymać na krawędzi orgazmu, a kiedy błagała mnie, żebym pozwolił jej dojść, dawałem jej szczyt wyrywający duszę. W jeden z dni długiego weekendu majowego doszła tak mocno, że popłakała się, a później tuliła się do mnie, jak mała dziewczynka. Zakochałem się w niej na zabój i byłem gotowy przenosić dla niej góry, żeby ją tylko uszczęśliwić. B. „Miłość to rodzaj odurzenia, którym mężczyzna starał się zawładnąć duszą kobiety (...)”. Znacie ten cytat? Dla niezaznajomionych, obejrzyjcie „Seksmisję”. Wiecie już też, kto zawładnął moją duszą i odurzył mnie sobą. Najechał na nią, niczym Hunowie na Cesarstwo Rzymskie, jeńców nie wziął. Oczywiście on mógłby powiedzieć pewnie to samo o mnie, bo zadurzyliśmy się w sobie tak mocno, że coraz trudniej przychodziło nam zwykle zachowanie podczas lekcji. Starałam się nie patrzyć na niego, do tablicy byli wzywani wszyscy oprócz niego, a on sam siedział cicho i zerkał się w okno, żeby nie prowokować. Tak, było nam naprawdę ciężko. Nie mogliśmy pokazywać się razem publicznie, jakiekolwiek wyjścia razem odpadały, chyba że do głębokiego lasu, gdzieś na odludziu. Spotkania u mnie w domu zaczęły powszednieć. Nie, nie, absolutnie nie nudziliśmy się ...
... sobą, miłość kwitła, jak wiosna za oknem, piękny maj, pachnące bzy, słońce, jego uśmiech i motyle w brzuchu. To był piękny czas. Byliśmy w pewnym momencie tak zdesperowani, że umówiliśmy się w nocy pod moim blokiem (Michał ukradkiem wymknął się z domu, kiedy rodzice poszli spać) po to, żeby potrzymać się za rękę, poprzytulać i robić te wszystkie rzeczy, które robią „normalne” pary. To dziwactwo według was? My tego tak nie postrzegaliśmy, szczęśliwi, że podczas całowania mnie przez niego, nocny, ciepły wiatr rozwiał mi włosy na jego twarz, że mogliśmy razem obserwować gwiazdy, trzymając się za ręce, że mogłam usiąść mu na kolanach i razem pohuśtać się na huśtawce. Doszliśmy jednak do ściany, powiedziałam sobie w końcu, „Koniec tego, bo zwariujemy, coś muszę coś z tym zrobić”. I wymyśliłam. Pomysł poruszył lawinę. M. „Musimy pogadać, dzisiaj wieczorem o 19:00 u mnie”, karteczka wylądowała na biurku, przyklejona do kartkówki. Oczywiście nieplanowanej. Klasa zaczęła ją za to nienawidzić, a ja śmiałem się w duchu, wiedząc, że te niezapowiedziane sprawdziany to najczęściej pretekst do wręczenia mi kartki z informacją o naszym spotkaniu. Tak, zmieniliśmy nasz tryb „współpracy” w trakcie lekcji. Zaproponowałem to, a ona po kilku lekcjach zgodziła się. Chłopaki pytali się zdziwieni, czy się odkochałem, a ja wzruszyłem ramionami i z uśmiechem odpowiadałem, że platoniczna miłość wymaga cierpień, a ja nie chcę wyglądać, jak zdjęta z krzyża ciota. Nie wiem, czy ...