-
Spalam się (wersja końcowa)
Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... z nią stało? Znowu zwolnienie? Nie była chora, kiedy ostatnio się widzieliśmy. Zaniepokojony, ale nie panikujący wyszedłem ze szkoły i ruszyłem na przystanek autobusowy. Kwadrans później znalazłem się pod blokiem. Na murku oczywiście nie było plusa, ale nie oczekiwałem, że się tam znajdzie. Wpadłem jak burza do klatki schodowej, winda wlokła się przeraźliwie wolno. Wyskoczyłem jak z procy na ósmym piętrze, podbiegłem do jej drzwi i zapukałem trzy razy. Tak jak zawsze. Cisza. Zapukałem po raz drugi. I trzeci. Wreszcie usłyszałem kroki, szczeknięcie zasuwy, drzwi otworzyły się. B. Ostatnia lekcja, w piątek zakończenie roku, a później wakacje. Czy mogło być coś piękniejszego, niż perspektywa dwóch miesięcy, spędzonych z nim? Może nie całych, bo z tego co mówił, jedzie na obóz z rówieśnikami na dwa tygodnie, ale poza tym? Nic i nikt nas nie mogło ograniczać. Może poza oczami ciekawskich. Dzisiaj do szkoły wyjątkowo jechałam samochodem i jestem w niej z samego rana, zamierzałam pozabierać swoje rzeczy na wakacje, kubek na herbatę i kawę, sztućce i tak dalej. Poza tym chciałam być szybciej w domu, bo popołudnie i wieczór zamierzałam spędzić z Michałem. Pokój nauczycielski był pusty, kiedy do niego weszłam. Spakowałam swoje rzeczy do przyniesionej torby i kiedy skierowałam się do wyjścia przed szkołę na papierosa po kawie (nabrałam takiej niezdrowej tradycji, przez Podlaszczaka), do gabinetu weszła pani Alinka, asystentka dyrektor. – Beti, pani ...
... dyrektor cię wzywa. Podobno coś pilnego. – Mnie? – Zdziwiłam się. Nie miałam żadnych tematów z dyrekcją do omówienia, umowę przedłużoną na czas nieokreślony, papierologia załatwiona. Nie rozumiałam, o co chodzi. – Tak, chodź, bo później gdzieś jedzie, chyba na radę miasta. Tuptałam za panią Alinką, drzwi do gabinetu otworzyły się przede mną. Po wyrazie jej twarzy wywnioskowałam, że coś się stało. – Pani dyrektor? Wzywała mnie pani? Ona wstała, podeszła do mnie, wzięła mnie za rękę i zadała pytanie, które zmroziło mi krew w żyłach. – Dziecko, coś ty zrobiła? Dopiero teraz zauważyłam leżącą na stole kopertę, coraz bardziej zdenerwowana wzięłam ją w dłoń. Usiadłam na krześle. W kopercie znajdowały się zdjęcia. Moje i Michała. Na pomoście, podczas zaręczyn. Na plaży, nad jeziorem. Na bazarze, kiedy kupowałam kapelusz. O. Mój. Boże. – Dostałam to dzisiaj. – Głos dyrektor był wyprany z emocji. – Razem z nimi przyszło to. – Podała mi kartkę papieru z naklejonymi literami, wyciętymi z gazet. „Mam oryginały negatywów, nauczycielka ma się zwolnić ze szkoły i zostawić młodego, inaczej kuratorium, Ministerstwo Oświaty oraz wszystkie gazety w kraju dostaną te zdjęcia z opisem i personaliami bohaterów”. Oszołomiona oddałam jej pismo i ukryłam twarz w dłoniach. – Beatka? – Dyrektor usiadła obok mnie i wzięła mnie za rękę. – Porozmawiaj ze mną, tylko szczerze. Jestem jedyną osobą, która być może chce ci pomóc. – Otworzyłam oczy ...