-
Spalam się (wersja końcowa)
Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... Wstałam, chcąc wyjść stamtąd jak najszybciej. – Tak. – Dyrektor zawahała się. – Naprawdę mi przykro, gdybym mogła coś zrobić, na pewno bym próbowała. – W porządku. – Kiwnęłam głową i chwyciłam za klamkę. – Do widzenia. Alinę minęłam bez słowa. Rozmowa z kimkolwiek sprowadziłaby na mnie wodospad łez i ścianę płaczu. Jeszcze tylko pokój nauczycielski i wyjdę stąd. Na zawsze. – Cześć Beatka. – Na szczęście w pokoju był tylko Podlaszczak, dobrze że bez Mariolki. – Coś się stało? Wyglądasz źle, chora jesteś? – Źle się czuję. – Starałam się odpowiedzieć neutralnie, zabierając swoje rzeczy. Dobrze, że przywiozłam torby, może przeczuwałam, co się stanie? – Dzisiejsze moje lekcje się nie odbędą, a jutrzejsze – zawiesiłam głos – dyrekcja podejmie decyzję. Idę do lekarza i pewnie na zwolnienie. Dam znać. – Kłamałam, bo formalnie nie byłam już pracownikiem szkoły. – Trzymaj się i do zobaczenia po wakacjach, wyjeżdżasz gdzieś? Zamilkłam, z największym trudem powstrzymując wybuch płaczu. – Jeszcze nie wiem, dopiero planuję. Lecę. Dobrych wakacji, odpoczywaj. – Otworzyłam drzwi. – I do zobaczenia. – Pa, Beti. Korytarz był na szczęście pusty, lekcje już się zaczęły, a ja ostatnie, na co miałam ochotę, to spotkanie kogoś ze znajomych uczniów. A zwłaszcza Michała. Na myśl o nim skuliłam się w sobie i przyspieszyłam kroku. Wypadłam przed szkołę i szybkim krokiem dotarłam do samochodu, wrzuciłam torby na tylne siedzenie i z piskiem opon ruszyłam. – ...
... Och, kurwa!!! – Zaczęłam wyć za zakrętem, zanosząc się od płaczu i ledwo widząc drogę. Do dzisiaj nie mam pojęcia, jak dojechałam wtedy do domu, nie powodując wypadku albo potrącenia. Całą drogę wyłam, na zmianę krzycząc ze złości, uderzając w kierownicę, aż bolały mnie dłonie i zanosząc się płaczem. Najgorsze dopiero przede mną. Rozmowa z Michałem. M. Uchyliłem drzwi powoli. Beatki nie było. – Skarbie? – Wszedłem ostrożnie do środka i zamknąłem drzwi na zamek. – Jestem w pokoju. – Odpowiedział mi stłumiony głos. Wiedziałem, że coś się stało. Miała zapłakana twarz, zapuchnięte oczy i obłupany lakier na paznokciach. Chyba z nerwów, choć nie miałem pojęcia, czym się tak zestresowała. – Kochanie. – Dopadłem do niej i przytuliłem. – Co się stało? Odsunęła się ode mnie i usiadła na kanapie, nerwowo wyłamując ręce. Po chwili zaczęła płakać, a łzy płynęły jej po policzkach. – Beata. – Zacząłem się niepokoić. – Powiedz mi, co się stało! – Dzisiaj rano miałam rozmowę z dyrektor szkoły. – Łamiącym głosem zaczęła mówić. – Boże. – Zapłakała znowu. – Skarbie, kurwa mać, co się dzieje? – Klęknąłem przy niej i objąłem. Tym razem przytuliła się i rozpłakała na dobre. Cierpliwie czekałem, aż się uspokoi, po kilku minutach przestała chlipać. Podałem jej chusteczkę do nosa i patrzyłem wyczekująco. – Ktoś widział nas na Mazurach, poznał, zrobił zdjęcia i doniósł do dyrekcji. Anonimowo. Dostałam możliwość odejścia za porozumieniem stron, jeśli tego nie zrobię, ...