1. Spalam się (wersja końcowa)


    Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... dostanę dyscyplinarkę. – Zapłakała znowu. – Twoi rodzice nie zostaną powiadomieni, jeśli odejdę i zerwę z tobą kontakt.
    
    Zamarłem, zmrożony wiadomościami.
    
    Jak to możliwe?! Przecież byliśmy kilkaset kilometrów od Warszawy. Jak, do kurwy nędzy, trafił się ktoś, kto nas rozpoznał?!
    
    – Poczekaj. Przecież tragedia się nie dzieje. – Starałem się mówić powoli i spokojnie, żeby nie podkręcać jej emocji. – Przeniesiesz się do innej szkoły, ale będziemy mogli dalej się spotykać. Nic tak naprawdę się nie stało.
    
    – Skarbie? – Wymusiłem, żeby spojrzała w moją twarz. – Czemu płaczesz? Przecież możemy dalej ze sobą być.
    
    Patrzyła mi przez chwilę w oczy, badając moje odczucia.
    
    – Nie możemy być dłużej razem. – Słowa, które padły, były jak grom z jasnego nieba. – Obiecałam w rozmowie z dyrekcją, że zerwę z tobą wszelkie kontakty, a wtedy nie zostanę oskarżona o uwiedzenie ucznia. – Jej dolna warga drżała. – Proszę, nie miej do mnie żalu.
    
    Usiadłem na krześle, porażony wiadomościami.
    
    – Ale. – Zbierało mi się na wymioty. – Przecież możemy zaczekać, aż skończę osiemnaście lat, za rok, a później policja, dyrekcja i szantażysta będą mogli się odpierdolić.
    
    – Nie, Michał. – Pokręciła smutno głową. – To niemożliwe. To… – Urwała i zaczęła płakać, ale po chwili walcząc ze sobą, przestała. – To był błąd, nigdy nie powinnam do tego dopuścić. Ty jesteś jeszcze dzieckiem, a ja dorosłą osobą, w dodatku pedagogiem. Nie możemy być razem i nie będziemy.
    
    Miałem ochotę zwymiotować na ...
    ... podłogę. Patrzyłem na nią, ale jej nie widziałem. Obraz rozmywał się z nerwów, wściekłości na skurwysyna, który doniósł, dyrekcję, która zmusiła ją do tego kroku, wreszcie na nią, że zwątpiła w nas i we mnie.
    
    – Beatko, kochanie. – Pierwsza łza popłynęła po moim policzku. – Proszę cię, nie rób tego. – Runąłem do jej nóg i objąłem kolana. – Przecież kochamy się. To nic dla ciebie nie znaczy? Beata! – Potrząsnąłem nią. – Zaręczyliśmy się, masz zostać moją żoną, to również cię nie obchodzi?!
    
    Milczała, płacząc i patrząc w podłogę. Przypominała osobę, która wpadła w katatonię, wtedy jako młody chłopak nie widziałem tego, dopiero dzisiaj, odtwarzając sobie to w pamięci, doszedłem do takiego wniosku.
    
    – Dlaczego jesteśmy karani? Przecież nie zrobiliśmy nic złego! Za to, że się kochamy, mamy cierpieć? Kurwa!
    
    – To nie tak i dobrze o tym wiesz.
    
    – Co wiem??? Że jakiejś kurwie przeszkadzało nasze szczęście? Że świat jest pojebany, bo ocenia po pozorach? Tak, to wiem. I wiesz co? Pierdolę to! Idę do dyrektorki, najwyżej wyjebią mnie ze szkoły. Nie zależy mi. – Zerwałem się w kierunku wyjścia.
    
    – Michał, nie rób tego! – Pobiegła za mną. – Michał, proszę cię!!! – Krzyknęła histerycznie. – Kurwa mać, Michał!!! – Złapała mnie za koszulkę i odwróciła siłą. – Kochanie, nie rób tego, błagam cię! – Rozpłakała się tak mocno, że zanosiła się powietrzem, nie mogąc złapać tchu. Wtuliłem jej twarz w swoje ramię i patrząc bezmyślnie w okno, zagryzałem usta, tłumiąc płacz, a łzy płynęły ...
«12...838485...100»