-
Spalam się (wersja końcowa)
Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... policzkach. – Chodź do pokoju, usiądziemy. – Łamiącym głosem wyszeptała mi w ucho. Uspokoiliśmy się po kilku minutach. – Jeśli pójdziesz do szkoły, nam nic to nie da, ja wylecę z dyscyplinarką, a twoi rodzice zostaną tam wezwani i dowiedzą się o wszystkim. Nie chcę im sprawiać bólu, lubię ich. – Patrzyłem w jej zapłakane oblicze, jakże różne od radosnego sprzed kilkunastu dni i zaciskałem z wściekłości pięści. – Poza tym obiecałam ci kiedyś, że nigdy nie zrobię ci krzywdy i obietnicy zamierzam dotrzymać. Pamiętasz? – Pokiwałem głową. – Mam trzydzieści lat, ty siedemnaście. Myliliśmy się oboje. – Myliliśmy się? – Tak, że to się może udać. Musimy to zakończyć, ja muszę. – Może to mnie pozwolisz zdecydować, do cholery. – Przerwałem jej wściekły. – Związek polega na partnerstwie, a nie za podejmowaniu decyzji za kogoś. – Michał, proszę cię. – Wzniosła oczy do góry. – Wiesz, że to nie ma przyszłości. A co jak za dwa lata nagle spodoba ci się koleżanka ze studiów? Albo ja się roztyję, zbrzydnę? Między nami jest trzynaście lat różnicy. Trzynaście! – Podkreśliła. – To był mój błąd, nigdy nie powinnam tego zaczynać. – Kolejna łza popłynęła po jej policzku. – Błąd? To co razem przeżyliśmy, nazywasz błędem? – Wstałem, patrząc na nią z góry. – Kurwa, oświadczyłem ci się, przysięgałem i obiecałem, że będę z tobą do śmierci i że zostaniesz moją żoną. Ty mnie też! – Wykrzyczał w złości. Nie odpowiedziała, patrząc w podłogę. – Wiesz, co myślę? – Po chwili ...
... zacząłem znowu mówić, tym razem cicho. – Myślę, że kłamiesz, żeby się mnie pozbyć. Żeby ułatwić sobie zadanie, wmawiasz sobie to, co właśnie mi powiedziałaś. Wystraszyłaś się i mnie rzucasz. – Dopadłem do jej kolan. – A ja cię kocham i nie pozwolę cię skrzywdzić. Jeśli będzie trzeba, pójdę na wojnę, o ciebie. O moją żonę. Kurwa mać! – Złapałem się za głowę. – Mój kochany. – Uśmiechnęła się smutno i przeczesała palcami moje włosy. – Mój chłopczyk. – Pocałowała mnie lekko. – Idź, uwalniam cię od siebie. Niech ci się wiedzie, Michale. Dziewczyny w szkole oglądają się za tobą, nie zwracałeś na nie uwagi, bo byłeś wpatrzony we mnie, ale tak jest. Choćby Agnieszka. Podobasz się jej, to inteligentna, zabawna i piękna dziewczyna. – Pierdolę serdecznie Agnieszkę, jej inteligencję i co tam jeszcze ma. – Wywarczałem wściekły przez łzy. – Nie mów tak, Michałku. – Pocałowała mnie jeszcze raz. – Idź już. Ścisnęło mnie okrutnie w gardle, kiedy zrozumiałem, że to naprawdę koniec. – Zróbmy to po raz ostatni. Kochajmy się, na pożegnanie – poprosiłem błagalnie. – Nie, skarbie. Nie możemy tego zrobić. – Dlaczego, do jasnej cholery?! Dlaczego jesteś tak uparta! – Bo jeśli będę się teraz z tobą kochać, mimo że pragnę tego, jak niczego innego w świecie, to po wszystkim wiem, że złamię się i pozwolę ci zostać, a to wydarzyć się nie może. Coraz bardziej przerażony tym, co zaraz się stanie, podniosłem się z kolan i zadałem pytanie, które zawisło między nami, niczym Miecz ...