1. Spalam się (wersja końcowa)


    Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... Damoklesa.
    
    – Więc to naprawdę koniec?
    
    Zagryzła nerwowo wargę, walcząc ze sobą. Próbowałem wzrokiem zmusić ją do zmiany decyzji.
    
    – Przykro mi, Michał. To koniec. – Słowa były jak wyrok.
    
    Wydawała się taka drobna, delikatna i podatna na ból. Miałem ochotę wytargać ją za włosy, ale jedyne co byłem w stanie zrobić, to odwrócić się i uderzyć z całej siły pięścią w ścianę, rozwalając sobie rękę i łamiąc kości śródręcza.
    
    – Przestań, idioto. – Krzyknęła przez łzy. – Zrobisz sobie krzywdę!
    
    – A co cię to kurwa obchodzi? Przecież to koniec, nie kochasz mnie, prawda? Powiedz to! – krzyknąłem i poszedłem do niej, chwytając ją za brodę i wymuszając spojrzenie na mnie. Byłem tak napompowany adrenaliną i emocjami, że w ogóle nie czułem prawej dłoni, którą chwilę wcześniej rozwaliłem. – Zostawiasz mnie, porzucasz, jak niepotrzebny przedmiot. Zużyty. A ja sobie bez ciebie nie dam rady. – Zapłakałem, ale siłą woli udało mi się powstrzymać łkanie. – Powiedz „nie kocham cię, Michał”, jeśli to zrobisz, wyjdę i nigdy mnie nie zobaczysz. Jeśli tego nie powiesz, zostanę i będę o ciebie walczył wszelkimi środkami, rzucę szkołę, jeśli będzie potrzeba i przeniosę się do innej. Wyprowadzę się od rodziców, pójdę do tymczasowej pracy. Tylko błagam. – Uklęknąłem, rozwarłem jej ściśnięte, zimne jak lód dłonie i pocałowałem wnętrze obu. – Nie zostawiaj mnie. Nie dam sobie bez ciebie rady.
    
    Patrzyła mi przez chwilę, prosto w oczy, po czym dotknęła mojego policzka, pocałowała mnie lekko w ...
    ... usta i wyszeptała.
    
    – Nie kocham cię, Michał.
    
    Agresja rosła we mnie z każdą sekundą, miałem ochotę otworzyć okno i zacząć wyrzucać meble. Powstrzymałem się jednak ostatkiem sił, spojrzałem na nią, po raz ostatni, przeleciałem wzrokiem pokój, w którym spędziłem tyle czasu, wreszcie klęknąłem, pocałowałem jej zimne, mokre od łez usta, wstałem i wychodząc, zamknąłem cicho za sobą drzwi.
    
    B.
    
    Uderzenie.
    
    Łup, łup, łup.
    
    To mi się śni?
    
    Otworzyłam oczy, było jasno.
    
    Spojrzałam na zegarek, dziesiąta rano.
    
    Starałam się odtworzyć, co działo się wczoraj, po wyjściu Michała. Nie, nie, nie upiłam się. Miotałam się po mieszkaniu w amoku, aż opadłam z sił, fizycznych i mentalnych, usiadłam na krześle i przez kilka godzin patrzyłam się bezmyślnie w okno, nie myśląc i nie czując.
    
    Wpadłam w letarg.
    
    Nastała noc, a ja w dalszym ciągu patrzyłam w okno, siedząc po ciemku, w bezruchu. Obserwowałam światła w bloku naprzeciw, gwiazdy, które świeciły na niebie.
    
    Nie miałam już siły płakać. Kiedy odzyskam je choć trochę, zacznę to znowu. Aż do chwili, kiedy zabraknie mi łez.
    
    Podniosłam się z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłam do drzwi wejściowych, zerkając przez wizjer.
    
    Po drugiej stronie stała osoba, której najmniej bym się spodziewała. I jednocześnie najmniej chciałam mieć z nią do czynienia.
    
    – Beata – usłyszałam jego głos. – Otwórz, chcę tylko porozmawiać. Wiem, że jesteś w środku.
    
    Nie odpowiedziałam, wahając się. Nie muszę tego robić. Mimo to coś mówiło mi, ...
«12...858687...100»