-
Spalam się (wersja końcowa)
Data: 28.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... to teraz. Wyjedź stąd, inaczej wyślę zdjęcia do kuratorium. To kara dla ciebie za to, jak mnie potraktowałaś. A ja – w jego głosie nie było satysfakcji, tylko chłód. – będę obserwował tego smarkacza, jeśli zauważę, że ma z tobą kontakt, wiesz, co się stanie. – Zawahał się. – Ty naprawdę masz najebane we łbie, pieprzyć się z uczniem. Dobrze, że się z tobą rozwiodłem. – Skierował się do wyjścia. – Zdjęcia możesz zatrzymać, na pamiątkę. Żegnaj. – Drzwi zamknęły się cicho za jego plecami. Usiadłam na podłodze, wzięłam zdjęcia w dłoń i zaczęłam oglądać. Dotknęłam jego twarzy. Klęczy – spiętej. Całuje mnie – uśmiechniętej. Trzyma za rękę – rozemocjonowanej. Szczęście, miłość i radość. Wszystko przepadło. Zostało jedno rozwiązanie. Dzień później siedziałam na kanapie, mając wszystko spakowane. W piątek, w zakończenie roku. Wiedziałam już, co zrobię. Słuchawka telefonu w dłoń. – Dzień dobry, infolinia międzynarodowa. – Odebrała z głosu młoda dziewczyna. – Chciałabym zamówić rozmowę, na koszt odbiorcy. – Proszę podać numer. – Podyktowałam cyfry. – Proszę zaczekać, jeśli odbiorca zgodzi się ponieść koszt, połączę panią od razu, jeśli nie, wrócę do pani i poinformuję o tym fakcie. Mogę pani godność? – Beata Smolińska. Prawie Niemczycka – dodałam gorzko w myślach. Cisza trwała około minutę, po czym usłyszałam dobrze mi znany, męski głos. – Halo? – Tato? M. – Co się panu stało? – Lekarz w szpitalu oglądał rękę. – Zamiast w gruszkę ...
... bokserską trafiłem w ścianę. – Skłamałem gładko. – Ściana cała? Bo pańska ręka wygląda, jakby przejechał po niej samochód. Musiał pan rąbnąć z całej siły. Miałem ochotę zajebać tak samo głową, żeby przestać myśleć. O niej. – No, lekko nie uderzyłem, to fakt – bąknąłem w odpowiedzi. – No nic, czeka pana gips na trzy tygodnie. Kości są złamane, ma pan szczęście, bo gdyby walnął pan jeszcze mocniej, skończyłoby się operacją. Nie zareagowałem, mając głęboko gdzieś jego odpowiedź. Równie dobrze mogliby mi amputować dłoń, najwyżej trzepałbym się lewą. – Dziękuję, panie doktorze. – Jakiś czas później, z gipsem na dłoni stałem przy drzwiach gabinetu. – Proszę przyjść za trzy tygodnie, zrobimy rentgen i zobaczymy, jak się zrosły kości. I proszę darować sobie na razie boks, a przynajmniej oszczędzać drugą rękę. Powrót do domu zajął mi dwie godziny. Jeździłem autobusem po mieście bez celu, włócząc się i płacząc po bramach. Rodzice czekali zaniepokojeni w salonie, a kiedy wszedłem do przedpokoju, oboje wpadli do niego jednocześnie. – Boże, synku, co się stało? – Matka oglądała rękę, ojciec domyślił się, o co chodzi i wycofał błyskawicznie. – Nic, mamo. Trenowałem na gruszce bokserskiej na siłowni i zamiast w gruszkę trafiłem w ścianę. – Bajka, którą sprzedałem lekarzowi, okazała się skuteczna również w przypadku matki. – Musisz być bardziej ostrożny. W końcu naprawdę coś sobie zrobisz. – westchnęła ciężko. – Martwiliśmy się z tatą. – Nic mi nie jest. – ...