Ogień i lód (Sługa płomieni 2)
Data: 19.04.2019,
Autor: nefer, Źródło: Lol24
... Przywołał gestem dłoni sługę, który tymczasem zdążył uwiązać konie. - Zabij go! - rozkazał wskazując na rozciągniętego między drzewami Bastiana. - Poderżnij mu gardło, zresztą zrób co chcesz, tylko powoli. Życzę sobie, żeby moja kuzynka zdążyła dobrze się przypatrzeć!
Ponury pomocnik jarla, sprawiający zresztą wrażenie zaprawionego we wszelkiej zbrodni bandyty, ale tak wyglądało przecież na Północy bardzo wielu, o czym zdążył się już przekonać podczas dość częstych wizyt w dziedzictwie swojej pani i małżonki, ruszył niespiesznie, dobywając długiego myśliwskiego noża.
- Stój, rozkazuję ci!
Rianna ustawiła się pomiędzy wciąż unieruchomionym mężem a zbliżającym się powoli zbirem. Ten puścił jej słowa mimo uszu, co nie wydawało się niczym niezwykłym, dużo poważniejszym błędem z jego strony okazało się natomiast zignorowanie dzierżonego przez szlachetną panią bicza. Smagnięty nagle i precyzyjnie, a przy tym z pełną siłą przez twarz cofnął się odruchowo, porażony bólem przysiadł na śniegu. Brian nie dał się jednak zaskoczyć. Wykorzystał to, że księżna nie zdążyła cofnąć ręki i wziąć powtórnego zamachu. Skoczył do przodu, zacisnął dłoń na jej nadgarstku, po chwili zdołał stanąć za plecami Rianny i unieruchomić ramiona przeciwniczki.
- Na co czekasz, durniu! - ponaglał sługę. - Zabij go wreszcie, a ja poskromie tę wilczycę! Zanim z nią skończymy zamierzam jednak zakosztować tych rozkoszy, których nie zechciała ofiarować z dobrej woli. Nie obawiaj się, nie jestem skąpy. ...
... Dla ciebie też wystarczy!
Wzmocnił uchwyt i bezlitośnie wykręcił rękę Rianny. Bicz wysunął się ze zdrętwiałej dłoni. Na twarzy Briana pojawił się złośliwy uśmieszek triumfu, jego zbir pozbierał się wreszcie i stanął na śniegu. W tym momencie szlachetna pani zaskoczyła wszystkich. Uniosła prawą nogę, zgięła ją w kolanie i z całej siły uderzyła stopą w tył, najwyżej jak tylko zdołała sięgnąć bez osłabiania siły ciosu. Zakończony ostrym metalem obcas przebił spodnie jarla i wgryzł się w udo wielmoży.
- Aaaaach! Co za suka!
Brian odruchowo odepchnął Riannę, uwalniając zarazem jej ramiona. Z rany popłynęła krew, widoczna przez rozdarcie w nogawce. Jarl zacisnął w tym miejscu dłonie. Księżna wykorzystała chwilowe oszołomienie przeciwnika i wyszarpnęła z pochwy przy jego pasie ostrze podobne orężowi ponurego sługi.
Obserwował to wszystko z odwróconą głową, czując nagły przypływ nadziei. Rozpalała krew i jego na wpół już zdrętwiałe kończyny.
- Zabij go! - zawołał.
Szlachetna pani dała jednak pierwszeństwo innemu czynowi. Trzema szybkimi krokami po zdeptanym tutaj śniegu zbliżyła się do bliższej z sosen. Szerokim ciosem wydłużonej klingi przecięła jeden ze sznurów. Miał wolną prawą rękę! Na nic więcej Riannie nie starczyło już czasu.
- Wykończ ją, głupcze. Szybko, zanim tamten się rozplącze!
Jarl wydawał te rozkazy, usiłując z trudem wstać. Nogawkę na prawym udzie barwiła coraz większa plama krwi. Posłuszny woli pana sługa ruszył ku księżnej. Osłaniając nadal ...