1. Ankrmonaai (I) Biała Gorączka


    Data: 20.04.2019, Autor: AleidaMarch, Źródło: Lol24

    ... sobie w duchu. Udało mi się bez większego wysiłku uciąć rozmowę i nawet silić się pod koniec na grymas, który można by nawet podpiąć pod uśmiech. Mimo mojego stanu. Mimo emocji, które mną targały. Mimo wysiłku wiążącego się z każdym wypowiedzianym słowem.
    
    Wreszcie, widok Pana R. z za okna mnie otrząsnął. Szedł na czele grupy facetów, których z pewnością nikt by nie chciał spotykać w ciemnym zaułku. Gestykulował, rozmawiając z jednym z nich. Mimo kilku zmian, które w nim zaszły - poznałam go natychmiast. Nadal był wielki, metr dziewięćdziesiąt parę. Włosy wciąż nosił krótkie, tyle że teraz przebijał w nich siwy kolor. Zapuścił brodę, ale była nawet przyjemna wizualnie. Twarz, jak kiedyś, spowijała groźna powaga, do której przyczyniały się wiecznie zmarszczone brwi. I oczy. Oczy, które swoim chłodem mroziły wszystko, co napotkały na swojej drodze. Dzisiejszego wieczora miały napotkać mnie.
    
    Przymknęłam powieki i policzyłam w myślach do dziesięciu, próbując wyregulować mój oddech. Pan R. przemieścił się w tym czasie ze swoją ferajną do środka. Zagaił poważnym tonem do barmanki, która po raz pierwszy tego wieczoru się ożywiła. Nawet z kilku metrów było widać, że coś kręci. Mój przyszły zleceniodawca zasępił się i przeleciał czujnym spojrzeniem cały lokal. Zatrzymał się, ponieważ wykrył parę źrenic, która wpatrywała się w niego kurczowo z ognistym wręcz zapałem. To oczywiście byłam ja. Zebralam się w sobie, by dokonać takiego szaleńczego aktu odwagi. On - chyba go docenił, ...
    ... bo jedna z jego brwi uniosła się w geście zdumienia. Kobiety zawsze spuszczały wzrok, kiedy on był w pobliżu - nawet niektórzy faceci.
    
    Ta chwila trwała bardzo długo. Kiedy się wreszcie skończyła, a on już zamierzał iść w moim kierunku - wyręczyłam go i doskoczyłam do niego sama.
    
    Po chwili namysłu podał mi dłoń. Wymieniliśmy krótki uścisk.
    
    - Witam - burknęłam z za opadających jasnych włosów.
    
    - Cześć, K. Miło Cię widzieć - odpowiedział i zmierzył mnie wzrokiem. Przeszedł po mnie dreszcz. Jego głos był dziwnie... przyjazny?
    
    - Dosyć uprzejmości - rzekłam, przerywając niezręczną ciszę - będziemy rozmawiać tutaj?
    
    - Nie, na pewno nie - spojrzał na facetów, których przyprowadził ze sobą. - Macie wolne, chłopaki - krzyknął do nich, ponieważ już zdążyli się lekko rozproszyć po klubie.
    
    - A więc gdzie? - niecierpliwiłam się, kryjąc zmieszanie.
    
    - W moim aucie. Ale najpierw wypijemy kilka głębszych - uśmiechnął się ukazując srebrny ząb w górnej szczęce. Zależało mi na czasie, ale bardziej zależało mi na jego sympatii - która mogła mi się przydać niejednokrotnie. Jak nie dzis, to innym razem.
    
    Zaprosiłam go do mojego stolika. Jednym gestem ręką pozbył się mojego byłego współlokatora. Chwycił za moją rękę w nadgarstku, przez co początkowo zastygłam sparaliżowana. Okazało się, że miało to charakter stricte przyjacielski, ponieważ zapytał mnie w tym samym momencie "na co mam ochotę", przeglądając menu pełne drinków. Jego maniery były bez zarzutu, tylko najwidoczniej to ...
«12...4567»