1. Ankrmonaai (I) Biała Gorączka


    Data: 20.04.2019, Autor: AleidaMarch, Źródło: Lol24

    ... ja dobudowywałam sobie jakieś historie. Przynajmniej w tym momencie tak pomyślałam, bo nie mogłam się nadziwić. Zdziwienie odebrało mi rozum do tego stopnia, że zaczęłam niemal swobodnie rozmawiać z nim o moich porzuconych studiach i zapomniałam nawet o głodzie, który tak mocno dawał mi we znaki. Trwałam w tym oszołomieniu niemal cały dzisiejszy wieczór.
    
    Pierwszy przebłysk świadomości miałam dopiero wtedy, kiedy złapał pod stolem za moje kolano. Rozmawialismy właśnie o problematyce białego handlu, którym się zajmował od czasu do czasu. Właściwie nawet nie wzięłam pod uwagę tego, że byłabym świetną potencjalną ofiarą.
    
    - Bo widzisz, K. - zdrabniał moje imię, co w jego ustach brzmiało jak słodko wypowiedziane przekleństwo, ale i tak było mi miło. - Z tego są całkiem konkretne pieniądze. Wywożenie naiwnych kobiet do klubów, czy tam domów publicznych, to być może barbarzyństwo - ale oplacalne - tłumaczył. - Im to nawet w jakiś sposób odpowiada, bo zaopatrujemy je w dragi, ciuchy - dostają nawet jakieś kieszonkowe. Normalnie żyć, nie umierać! - wybuchnął śmiechem, a ja mu nieśmiało zawtórowałam. Rozmawiał ze mną, jak z równym sobie. To mnie nagle uderzyło i zaczęło niepokoić.
    
    Przypomniała mi się piosenka Słonia, którego zapamiętale słuchałam w końcówce gimnazjum i większości liceum. Wyobraziłam sobie Pana R. w scenerii Chorych Melodii i ta myśl dziwnie mnie podnieciła. Mimo suchości w ustach i okropnego samopoczucia w tej samej sekundzie zapragnęłam Pana R., choć jego ...
    ... dzisiejsze zachowanie wydawało mi się okropnie podejrzane. Pogłaskałam jego dłoń, kiedy znów przypuścił atak na moje kolano. Między zdaniami wypowiadanymi przez niego o interesach - lubieżnie się uśmiechnął. Od tego czasu odliczałam każdą sekundę do chwili, kiedy znalazłam się w jego aucie. Mój rozsądek poszedł się jebać w ostatecznym starciu z podbrzuszem palącym żywym ogniem.
    
    W samochodzie R. był już znacząco podchmielony, ja zresztą też. Na szczęście ludzie Jego pokroju nie prowadzą sami, mają od tego kierowców. Zasiedliśmy z tylu na wygodnych skórzanych fotelach i znów poczułam na mojej nodze zimną rękę właściciela samochodu. Dłoń ta sunęła powoli po wewnętrznej stronie uda. Czułam dyskomfort z racji mojego skromnego stroju i potu, ktory zdazyl już zaschnąć. Mój towarzysz jednak nie wyglądał jakby się tym specjalnie przejmował.
    
    Pocałowałam go wreszcie, lecz on po krótkiej chwili się ode mnie oderwał.
    
    - Najpierw interesy, mała - oznajmił, wciąż pieszcząc moją nogę.
    
    - Taaak? A więc co mam zrobić? Tylko proszę o skrót, bo na szczegoly będzie czas później, prawda? - zapytałam, kryjąc rumieniec i usiłując zamaskować moje prawdziwe uczucia.
    
    - Potrzebuję kogoś, kto dowiezie trochę towaru do kilku burdeli. Kogoś, kto ma w miarę czystą kartotekę - podkreślił, dojeżdżając do pachwiny.
    
    - Niech będzie. Szczegóły potem. Możemy teraz kontynuować? - ucięłam stanowczo, czego miałam w przyszłości gorzko pożałować.
    
    Wróciłam do wpijania się w usta Pana R. Jego zarost ...
«12...4567»