1. MACIEJ, SZKOLNY ZAPŁADNIACZ - część II


    Data: 20.11.2025, Kategorie: Geje Twoje opowiadania Autor: MlodyPrzygody, Źródło: OpowiadaniaErotyczne-Darmowo


    Wracam po pięciu latach z następną częścią opowiadania. Dajcie znać jak wam się podoba. Tak jak zawsze, przekazuję te opowiadanie do domeny publicznej. Zachęcam do rozpowszechniania i wklejania gdziekolwiek. Zezwalam na użycie we własnych celach, edytowanie i upublicznianie gdzie tylko zechcecie, np. blogi i tak dalej. Róbta co chceta.
    
    MACIEJ, SZKOLNY ZAPŁADNIACZ - część II
    
    Punkt widzenia Kacpra
    
    Minęły dwa tygodnie od tamtej nocy. Dwa tygodnie, które zmieniły wszystko. Wróciłem do Słupska, do domu, do szkoły, ale to wszystko było tylko pozorami. Nic nie było już takie samo. Kiedy patrzyłem na siebie w lustrze, widziałem kogoś innego. Ciało wciąż bolało i pamiętało upokorzenie, ale pod spodem czułem coś jeszcze. Coś ciemnego i podniecającego. Czułem w sobie jego nasienie. Byłem brudny. A najgorsze było to, że za każdym razem, gdy o tym myślałem, mój kutas stawał twardy.
    
    Pierwszy dzień w szkole był piekłem. Gdy wszedłem na salę i zobaczyłem go, siedzącego na tyłach z kumplami i głośno się śmiejącego, moje nogi się ugięły. Maciek spojrzał na mnie. Na jego twarzy nie było żadnego wyrzutu sumienia, tylko ten sam, dobrze mi znany drapieżny uśmieszek. Uniósł brew w typowy dla siebie sposób. To był gest. Przypomnienie. „Jesteś mój”.
    
     - Cześć, Kacper - mówił głośno, żeby wszyscy wokół słyszeli. - Co u ciebie? Masz jakieś plany na weekend? Może byś z którymś z nas poszedł na ryby? Chłopaki to lubią.
    
    Wiedział co robi. Każde jego słowo było ciosem, precyzyjnie ...
    ... wycelowanym we mnie. Używał słowa „chłopaki” jak bata, by pokazywać, kim jestem. Nie jestem jednym z nich. Nigdy nie byłem. Jestem rzeczą. Zabawką. Czymś, co można użyć i wyrzucić. Któregoś razu w odpowiedzi na jego drwiny, gdy jego kumple patrzyli na mnie z politowaniem i pogardą, poczułem falę gorąca w kroku. Moja własna zdrada. Mój organizm reagował na niego jak pies, który kołysze ogonem, nawet gdy go kopią - z nadzieją, że kolejny cios będzie łagodniejszy.
    
    Od tamtej pory unikałem go jak ognia, ale on mnie nie unikał. Wręcz przeciwnie. Zaczął się mną bawić.
    
    Podczas przerwy podszedł do mojej ławki i oparł się o nią całym swoim ciałem, tak że czułem jego ciepło i zapach potu zmieszanego z tanim dezodorantem.
    
     - Odejdź, Maciek - syczałem przez zęby, próbując zachować resztki godności.
     - Odejdź? - zaśmiał się, a jego kumple podążyli jego przykładem. - Ależ stary, ja tylko tak przyjaźnie. Wiesz, zawsze możesz zadzwonić. Masz mój numer, prawda?
    Wiedział, że nie zadzwonię. Ale wiedział też, że mogę. Że będę o tym marzył.
    
    Na lekcji WF-u, gdy mieliśmy grać w kosza nauczyciel podzielił nas na dwie drużyny i, oczywiście, wpadliśmy do tej samej. Podczas meczu szukałem tylko jednego - unikania kontaktu, ale on celowo podchodził . Otarł się o mnie, a jego ręka musnęła moje biodro, zostawiając ślad gorąca. Po jednym z rzutów, gdy piłka przetoczyła się pod ławkę, obaj się po nią schyliliśmy. Na chwilę znaleźliśmy się twarzą w twarz. W jego oczach nie było sportowej zaciętości, ...
«1234...7»