-
MACIEJ, SZKOLNY ZAPŁADNIACZ - część II
Data: 20.11.2025, Kategorie: Geje Twoje opowiadania Autor: MlodyPrzygody, Źródło: OpowiadaniaErotyczne-Darmowo
... mojego wała zależało jego życie. A w sumie to tak właśnie było. - To jest twoje życie, pedale - jęknąłem, chwytając go mocno za włosy i ruszając biodrami, wpychając się głębiej w jego gardło. - Ssanie mojego zarażonego fiuta. Na to się teraz składa. Zapamiętaj to. Po minucie czy dwóch, wyrwałem mu kutasa z ust. Ślina ciągnęła się między jego wargami a moim fiutem. Splunąłem mu prosto w twarz. Gruba plwocina spłynęła mu po policzku i brodzie. Nie próbował nawet jej zetrzeć. Tylko zamknął oczy, jakby to był jakiś sakrament. - Teraz czas na pizdę - powiedziałem i bez ostrzeżenia pchnąłem go na plecy na betonową podłogę. Był bezwolny. Rozchyliłem jego nogi, przytrzymując je szeroko. - Bez gumki. Zawsze. Chcę czuć, jak twoja choroba ociera się o mojego chuja. Wszedłem w niego jednym, mocnym pchnięciem. Był ciasny, mimo że już raz go przeorałem. Krzyknął, ale ja nie zwolniłem. Ruchałem go twardo i szybko, na tej zimnej, brudnej podłodze. Patrzyłem mu prosto w oczy. Widziałem w nich ból, upokorzenie, ale też, kurwa, ekstazę. Był mój. Całkowicie i nieodwołalnie zepsuty. Zarażony przeze mnie. - Zostawię w sobie twojego wirusa - powiedział nagle głosem przegiętej cioty, gdy się w niego wbijałem. Jego głos był urywany. - Zostawię go na zawsze. To było to. Właśnie to chciałem usłyszeć. Poczułem że dochodzę. Nie przestałem ...
... rżnąć go z całej siły i spuściłem w jego cipę całą zawartość moich jaj, aż ryknąłem i wyjebało mi gały do góry. Wypuściłem w niego całą moją toksyczną spermę, czując, jak nareszcie dopełniam dzieła zniszczenia. Kiedy skończyłem, wysunąłem się z niego i stanąłem nad nim, patrząc w dół. Leżał na wznak, roztrzęsiony, z moją spermą powoli wypływającą z jego rozwartego tyłka i moją śliną na twarzy. Wyglądał pięknie w tym całkowitym zepsuciu. - Teraz posprzątaj - powiedziałem stanowczo. - Jęzorem szmato. Nie wahał się ani chwili. Nie protestował. Przewrócił się na brzuch i podpełznął do moich nóg. Pochylił głowę i zaczął lizać. Jego język był ciepły i miękki, gdy czyścił mojego kutasa z resztek spermy i potu. Kiedy skończył, spojrzał na mnie z niemym pytaniem w oczach. Zamiast słów, zebrałem ślinę i splunąłem mu prosto w twarz. Gruba, biała plwocina spłynęła mu po policzku, mieszając się z łzami i resztkami mojej spermy. Znowu nie zareagował i tylko zamknął oczy. Bez słowa włożyłem kutasa w spodnie, wstałem i odwróciłem się z obojętną miną. Otworzyłem kłódkę od drzwi, ani razu nie patrząc za siebie. Zostawiłem go tam - nagiego i oplutego, na zimnym betonie, z dupą pełną spermy. Mojej spermy. Zatrzasnąłem drzwi. Wiedział, że tu wróci. To nie był koniec. To był dopiero początek. Moja osobista, toksyczna zabawka. Na zawsze.