1. Zemsta dominy


    Data: 26.04.2019, Autor: rixi, Źródło: Lol24

    Zdrada. To słowo ma dla mnie wiele odcieni. Zbyt wiele. A przecież każdemu może się to zdarzyć. Szczególnie facetowi, prawda? Chwila zapomnienia z kimś nic nieznaczącym. Czy to ma jakikolwiek związek z uczuciami? Ależ skąd! Mężczyzna dobrze o tym wie. Szybki niezobowiązujący seks, odprężenie, fascynacja przygodą. A jutro? Jutro powrót do rutyny, szarzyzny, do żony. Ale fakty są takie, że po tak miłym epizodzie wszystko przyozdabia się barwami tęczy i chcę się człowiekowi żyć! Nawet stosunek z żoną nabiera kolorytu, odmiany, posmaku odkrywania na nowo czegoś zapomnianego. Przynajmniej ze mną tak było. Gdy zdradziłem po raz pierwszy Monikę w naszej sypialni znów zatrzęsła się ziemia. A przecież byliśmy już cztery lata po ślubie, a wcześniej znaliśmy się jeszcze trzy. Mimo to znów jej brązowe oczy iskrzyły się, jak na początku naszej znajomości, ponownie jej ciało ociekało seksapilem, a w łóżku oboje rozgrzewaliśmy się do czerwoności! No cóż, szczerze trzeba przyznać, że po zdradzie bardziej się starałem. Nie wiem, może sprawiły to wyrzuty sumienia? Jakbym podświadomie się przyznawał i zarazem tłumaczył; "Tak kochanie zdradziłem cię, ale spójrz pragnę ci to wynagrodzić, najlepiej jak umiem!” Nigdy jednak jej tego nie powiedziałem. Nie musiałem. Zrobili to za mnie życzliwi.
    
    Przez dwa lata żyłem w seksualnym raju. Gdy tylko temperatura w naszym związku opadała, podrywałem kogoś na jedną noc i znów zatracaliśmy się w obłędnej szalonej zmysłowości! Nie wiem ile było tych ...
    ... podnoszących temperaturę związku skoków w bok. Chyba jednak za dużo, gdyż straciłem czujność. Do dziś nie wiem jak to się stało. Czy ktoś mnie zobaczył i doniósł Monice, czy ona sama mnie gdzieś zauważyła. A może połapała się w moich kłamstwach? Nie wiem. To wszystko stało się tak szybko. Dość, że któregoś dnia na moje codzienne; "Dzień dobry kochanie”, usłyszałem głuche:
    
    - Ty skurwysynu! Zdradzasz mnie! - Każdy kto usłyszał podobne zdanie wie, że tłumaczy się ono na: "Witaj w piekle potępieńcze!”
    
    Dalszy dialog przebiegał niezwykle rzeczowo i merytorycznie:
    
    - Ależ kochanie…
    
    Usłyszałem trzask i zapłonął mój lewy policzek…
    
    - Monika…
    
    Tym razem prawy policzek…
    
    - Kochanie…
    
    Policzek…
    
    - Posłuchaj…
    
    Policzek…
    
    - Przecież…
    
    Policzek…
    
    Stwierdziłem, że moje argumenty się wyczerpały, więc zamilkłem. Na moje nieszczęście Monika miała jeszcze trochę to powiedzenia. Wysłuchałem wszystkiego cierpliwie, choć muszę przyznać, iż od jej argumentacji dosłownie płonęła mi twarz!
    
    I tak to się zaczęło. Może komuś wydać się to dziwne, ale kochałem tą kobietę i nie chciałem niszczyć naszego związku. Podjąłem się więc ratowania go za wszelką cenę. Błagałem ją, by ode mnie nie odchodziła! Przysięgałem, że to zdarzyło się tylko raz, co nie było zgodne z prawdą. Zaklinałem się, że ta kobieta nic dla mnie nie znaczyła, co było zgodne z prawdą i obiecywałem poprawę, której to obietnicy w żaden sposób nie dało się sprawdzić w kategorii prawda/fałsz. Tak oto lawirując pomiędzy ...
«1234...7»