Zemsta dominy
Data: 26.04.2019,
Autor: rixi, Źródło: Lol24
... dogmatem a blagą udało mi się Monikę przy sobie zatrzymać. Ale następny rok to był koszmar! Brak porozumienia, częste kłótnie, podejrzenia i na każdym kroku okazywane lekceważenie względem mnie. Coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie, a ja nie umiałem tego zmienić. Wprawdzie po sześciu miesiącach na nowo podjęliśmy współżycie, ale kochaliśmy się bardzo rutynowo i sporadycznie. Ja nie miałem zamiaru znów podpaść, skończyłem więc z przygodami, a chcąc rozładować nagromadzone napięcie poszedłem za radą Terminatora i często rozmawiałem ze swoją ręką, bardzo często!
W takich oto nastrojach dotarliśmy do siódmej rocznicy naszego ślubu. Już na miesiąc przed rocznicą Monika oznajmiła sucho, że nie życzy sobie żadnych obchodów tej porażki jaka miała siedem lat temu. Próbowałem z nią rozmawiać, wyperswadować jej to. Ale ona na ten temat nie chciała się ze mną nawet kłócić. Była niczym głaz. W końcu i mnie ogarnęła obojętność. Nie to nie, trudno. Może pójdę w ten dzień z kumplami na piwo. Nie wiem, coś wymyślę. Tego dnia jednak miałem bardzo się zdziwić, a przede wszystkim dostać okrutną lekcję.
Zaraz po wyjściu z pracy zadzwoniła do mnie Monika.
- Cześć kochanie – jej miły głos tak mnie zaskoczył, że nie odpowiedziałem. Po prostu mnie zamurowało. Nie zwracała się do mnie w ten sposób prawie od roku. – Wiesz Romku, myślę że czas zacząć naprawiać to co się zepsuło między nami. Nasza rocznica to dobry dzień na rozpoczęcie czegoś nowego. Nie wiem co zamierzasz, ale jeśli masz ...
... ochotę to przyjedź od razu do domu. Czeka cię mała niespodzianka. Przyjedziesz?
- Oczywiście! Ale cholera, nic dla ciebie nie mam. Jestem zupełnie nieprzygotowany. Myślałem, że nie chcesz obchodzić naszego święta.
- Bo nie chciałam. Przemyślałam to jednak. Zresztą nieważne, nieważne to co było, nieważne prezenty, najważniejsze byśmy dzisiaj byli razem.
- Zaraz będę w domu!
Szybka wizyta po drodze w kwiaciarni i przed upływem trzydziestu minut, parkowałem już samochód na podwórku naszego domu za miastem. Po chwili klęczałem zapłakany przed równie wzruszoną Moniką, z bukietem kwiatów. Długo tak wtulaliśmy się w siebie płacząc i przepraszając za to co było. W końcu przeszliśmy do salonu. Na stole stała już butelka wina i przygotowane przez Monikę wegetariańskie potrawy. Bardzo mnie to ucieszyło. Moja żona nie była wegetarianką, ale jeżeli już jedliśmy coś przed seksem to była to właśnie kuchnia wegetariańska, w której była mistrzynią. Przystąpiliśmy do konsumpcji. Śmiałem się z Moniką jak za starych, dobrych czasów, popijając winem lekkostrawne dania, które zaostrzały mój apetyt na moją żonę.
- Chyba przejdziemy do dania głównego, co? – zmysłowy ton zadanego pytania sprawił, że poczułem nieodpartą falę narastającego pożądania.
- Z miłą chęcią.
Dopiero co wyraziłem zgodę, a już czułem zapach ciała Moniki wokół siebie. Jej gorące usta wpijały się w moje z zachłannością wygłodniałej kocicy. Czułem na sobie jej piersi, one bezpardonowo atakowały mój tors! Jej lewa ...