Kamila i senne marzenia XI. Niespokojny urlop.
Data: 14.05.2019,
Autor: FalangaJONS, Źródło: Lol24
... nauczycielce. – Ten towar jest bardziej oporny, niż inne.
Kamila usłyszała lekki chichot innego koleżki. Na twarzy następnych też zresztą pojawiły się uśmiechy. Ilu ich mogło być? Z pięciu? Wyprostowała się dumnie, na tyle, na ile pozwalał jej ten stan.
- To tylko przejściowy problem, Arab, zostawcie mnie i moja panią samą.
- No nie widać, by był przejściowy. Dzień dobry, jestem Tomek – odpowiedział Arab, kierując wzrok na Kamilę i wciąż jej nie ustępując.
- Kamila – odparła grzecznie. Co to za nowa sytuacja? Znów będzie zabawa? Nie, powoli miała już dość. Chociaż wciąż rozpalona, to jednak liczne towarzystwo nieco ją zdeprymowało.
- Pani pozwoli z nami, impreza jeszcze się nie skończyła – Arab dość bezceremonialnie chwycił ją za biodro i z łatwością odwrócił w kierunku Roberta.
- Zachowujesz się nieuprzejmie – zwróciła uwagę ostrzejszym tonem nauczycielka. – Ja już niestety zakończyłam imprezę i żegnam się – usiłowała opuścić miejsce, ale Arab znów jej na to nie pozwolił.
- Ja nieuprzejmie? – zdziwił się teatralnie. – Czy to ja daję się macać po dupie i wsadzać rękę w majtki? Robert, widzę, że masz dobry gust, ale czym ta pani cię jeszcze urzekła?
- Tym, że właśnie nie ma rzeczonych majtek na sobie. Przynajmniej z tego co mówiła – rozpalony Robert, jak widać nie widział powodu, by nie obwieścić światu powierzonej mu tajemnicy.
- Żartujesz – tym razem Arab zdziwił się naprawdę. – Możemy sprawdzić? – uśmiechnął się niewinnie w stronę Kamili.
- ...
... Jak próbował jej wsadzić rękę pod te spodenki, to faktycznie na to mogło wyglądać – odezwał się najwyższy w grupie chłopak.
- Racja, Proca, na to wyglądało – skomentował Arab nie dając dojść do głosu Kamili. – Ale mimo wszystko chciałbym zobaczyć.
- Zobaczyć możesz sobie swoją gołą dupę, w lustrze – odcięła się Kamila czując narastającą złość. – Tymczasem, ja wychodzę – oznajmiła po raz kolejny. I znów nie dała rady się przebić przez dwóch chłopaków, wspomaganych jeszcze przez trzeciego. Dwóch kolejnych stało nieco dalej. Sprawiali wrażenie nieco mniej pewnych siebie.
- Jak to? Nasz kolega poświęcił sporo czasu i nic z tego nie wyjdzie? – wyraźnie kpił Arab.
- Nic mnie nie obchodzą jego urojenia.
- A ja uważam wręcz przeciwnie.
- Niestety nie ja, czy mogę wreszcie opuścić towarzystwo? – twardo patrzyła w oczy, czując jednak coraz większy niepokój. Głowa pulsowała, czując wciąż wpływ alkoholu jak i dudnienie muzyki.
- Nie, dopóki nie spełnisz oczekiwań naszego kolegi.
- Dość tego, żegnam – spróbowała wyminąć Araba, ale wtedy…
Wiedziała, że mają na nią ochotę. Nawet w jakimś stopniu, by ją to nakręcało, szczególnie w tym nastroju z ostatnich kilkudziesięciu minut. Ale w tej sytuacji… Półnaga, obmacana na ich oczach przez kolegę wzbudzała w nich za mocne emocje. Zbyt niezdrowe. Widziała to w ich oczach. Dlatego wolała opuścić to towarzystwo jak najprędzej.
Zdawała sobie sprawę, że jej zapach, makijaż, jej wygląd ich podnieca. Widziała, że gapią się na ...