1. Poziomkowa przygoda z kuzynem (cz. 8)


    Data: 07.07.2019, Kategorie: Geje Autor: Jabber Jabber, Źródło: SexOpowiadania

    ... jeden z tych poważniejszych głosów taty gdy już się przebudziłem. Zaintrygowany o co chodzi, postanowiłem się jeszcze "oficjalnie" nie budzić.
    
    - Obiecuję, wujku. Zaopiekuję się nim najlepiej jak będę mógł. Nie dam go nikomu skrzywdzić, sam też go nie skrzywdzę, nie potrafiłbym, odpowiedział równie poważnie głaskając mnie swoim kciukiem po policzku.
    
    - Gdybyś spróbował to wiesz… - zaśmiał się tata, ale można było wyczuć że mówił na poważnie.
    
    Nie zdawałem sobie sprawy że odbywają takie poważne rozmowy między sobą. No dobra, z Adamem miałem podobną rozmowę, tylko że przy piwie. Żałowałem że wcześniej się nie obudziłem bo ominęła mnie cała rozmowa. Ale te słowa, to w jaki sposób je mówił… sprawiały że jeszcze bardziej go kochałem. Gdy już oficjalnie się obudziłem rozmawiali o siatkówce a mama spała. Dojeżdżaliśmy na miejsce. Nasza działka za Gdańskiem nadal stała i to w dobrym stanie. Słońce świeciło i było ciepło jak nigdy. Gdy już się rozpakowaliśmy, pomagałem mamie przyrządzić jedzenia na późniejszego grilla. Siedzieliśmy w ogródku gdy tata i Filip wyrywali chwasty które wyrosły a Borys, który wtedy był jeszcze taki mały latał dookoła ich. Filip coś tam marudził ale dobrze mu szło. Lubił takie prace, tylko nie chciał tego przyznać. A ja lubiłem na niego patrzeć podczas tych prac. Mój ociekający seksapilem z każdej strony chłopak, w samych krótkich spodenkach kusił jak nigdy. No dobra, zawsze kusił – fakt. Ale wtedy… Widok jego nagiego torsu, lekko zmoczonego potem ...
    ... okropnie mnie podniecał. Miałem ochotę popchnąć go na te chwasty i wiecie… Głośno sobie westchnąłem po czym wyrwało mi się "ooo kurwa". Wszyscy spojrzeli na mnie jak na kosmitę. Takie słowa naprawdę bardzo rzadko padały z moich ust. A gdy już padały to się ze mnie śmiali. Byłem raczej osobą która wolała powiedzieć "o jejku" czy "kurczę". Ale jak się wkurzyłem to umiałem walnąć niezłą wiązankę. Rodzice chyba nie zrozumieli, ale za to Filip zrozumiał doskonale. Od czasu do czasu, jeździł opuszkami palców po swoim torsie i się do mnie szeroko uśmiechał puszczając oczko. Zrobiło mi się tak gorąco i że też pobyłem się swojego górnego okrycia ciała. Widząc to, Filip głośno zagwizdnął. Starsi się z nas naśmiewali a moje policzki powitał rumieniec.
    
    Gdy już skończyłem nabijać te cholerne szaszłyki, planowałem małą zemstę. Za domkiem wisiał zielony wąż ogrodowy. To właśnie on był moim celem. Trochę się namęczyłem z rozwinięciem go, bo oczywiście sam się splątał i uderzyłem do ataku. Moim pierwszym celem był tata, bo miałem do niego najbliżej. Nacisnąłem ten taki pistolecik przy wężu i woda z impetem pokryła ojca. Żebyście widzieli jak spierdzielał przede mną. Mamie okazałem litość ale nie zamierzałem okazywać jej Filipowi. Gdy już tata zniknął z mojego radaru, pobiegłem poszukać mojego Filipcia który gdzieś się ukrył. Zapowiadała się zabawa w policjanta i złodzieja. Nie wiem czy w tym wypadku chciałbym go złapać. Ukradł me serce a ja wcale nie chciałem go odzyskać. Pozostawiłem swoje ...
«1234...7»