1. Zimowy ogień (Sługa płomieni 1)


    Data: 29.05.2018, Autor: nefer, Źródło: Lol24

    ... Mojego męża!
    
    - Niczego nie udawałem, Dostojna Pani Rianno! Przysięgam! Tak, książę rzeczywiście wyprawił mnie z pewnym przesłaniem i podarunkiem, ale niczego nie udawałem! Od dawna wielbię cię i miłuję... I też znam te nowe mody z Południa. Wróciłem właśnie z podróży do jednego spośród tamtejszych dworów. To dlatego wybrał mnie, bo w najlepszy sposób zdołam przekazać jego słowa i przeznaczony dla Ciebie dar!
    
    - Udając pożądanie, a teraz rzekomą miłość... Przebywałeś na jakimś dworze, jak powiadasz, musisz więc pewnie być szlachcicem. Nie wstyd ci chwytać się takich sposobów?
    
    Pomimo surowych słów w głosie pani Rianny wyczuł ponowne zaciekawienie, nadal nie zdejmowała jednak stopy z jego karku.
    
    - Jestem... poetą.
    
    - Poetą? - Teraz zdumienie w głosie stało się oczywiste.
    
    - Tak, najpiękniejsza i najłaskawsza Pani... To dlatego Twój małżonek wybrał mnie, abym przekazał jego podarunek.
    
    - Coś takiego... Powtarzasz to już trzeci raz. Cóż to za podarunek?
    
    - Pozwól, Pani, że oddam go zgodnie z poleceniem księcia.
    
    - Nie ma mowy. Nie licz na to, że cię uwolnię zanim nie wyznasz wszystkiego do końca. - Znowu mocniej wsparła stopę. - I uważaj, bo wezwę straże!
    
    - Nie ma takiej potrzeby, o Pani. Byłoby to zresztą obecnie kłopotliwe, w tej głuszy rzeczywiście nie znają się na nowych, dworskich obyczajach. – Uznał za stosowne zwrócić uwagę księżnej na fakt, że spoczywa w jej osobistej komnacie kompletnie nagi, leżąc przydepnięty butem dostojnej pani. W tym zapadłym ...
    ... w leśnych ostępach Północy zamku musiałoby to wywołać sensację i z pewnością zostałoby źle zrozumiane. - A podarunek księcia mogę ofiarować nawet teraz, nie ruszając się z miejsca. Tak nawet lepiej, miałem złożyć go właśnie u Twych stóp, Wasza Wysokość.
    
    - Doprawdy? A gdzież to zdołałeś ukryć ten dar? A może sam nim jesteś? - W głosie władczyni dało się teraz wyczuć wesołość.
    
    - W głowie, Dostojna Pani. - Okazał cień urazy. - To wiersz, ułożony przez księcia. Ułożony dla Ciebie, szlachetna Rianno. Znam te wersy na pamięć.
    
    - Mów więc. Wysłucham słów mego pana i małżonka. To nawet zabawne, nie sądzę, by przypuszczał, że w tak akuratny sposób złoży je u moich stóp. - Zwolniła nieco nacisk, by mógł nabrać powietrza.
    
    Gdy wichry wśród skał zawodzą,
    
    gdy śniegiem pokryta równina,
    
    moje serce tęskni za Tobą.
    
    Ponura nastała zima.
    
    Na łowy, gniewna, samotna,
    
    w mroźne ruszyłaś ostępy.
    
    Ten wiersz, niczym strzała lotna,
    
    duszy mej niesie udręki.
    
    Łza w oku, żal co w sercu gości,
    
    mym wielkim, okrutnym wrogiem.
    
    Popiół serca w żar miłości
    
    niech zmieni zimowy ogień.
    
    Poczuł jak dostojna pani Rianna zdejmuje stopę z jego karku, po chwili usiadła na nowo w fotelu.
    
    - Ułożył to sam książę, czy też może skorzystał z twojej pomocy, panie poeto?
    
    - Okazałem się pomocny tylko w przekazaniu tych słów... Przeznaczonych dla Ciebie, Szlachetna Pani. - Uniósł się nieco, aby móc widzieć jej twarz.
    
    - Ciekawe jaką nagrodę obiecał mój małżonek za tak niezwykłe ...
«12...91011...18»