Zimowy ogień (Sługa płomieni 1)
Data: 29.05.2018,
Autor: nefer, Źródło: Lol24
... prostu chora.
- Coś ci dolega, Szlachetna Pani? - Poczuł autentyczny niepokój.
- A jak mam się czuć, gdy mój pan i małżonek nie zechciał zaszczycić mnie swoim towarzystwem podczas tej dorocznej wyprawy? Gdy wolał pozostać w stolicy? Gdy ulegając cudzoziemskiej modzie zaczął wielbić pewną damę w dwornych słowach wierszy? Tak czynią teraz wielcy panowie, a książę nie jest bynajmniej głupcem. Przeciwnie, zyskał nawet pewną sławę w tej materii... Tylko dlaczego nie ofiarowywał tych hołdów mnie, własnej pani i małżonce? Dlaczego składał je u stóp tamtej?
- Może był głupcem, Dostojna Pani... Musiał nim być, skoro znalazł inny obiekt adoracji.
- Jak śmiesz osądzać księcia? - Smagnęła szpicrutą przez nagie plecy, raz, drugi, trzeci... Zabolało. - On z pewnością nie jest głupcem, tylko dlaczego nie przyszedł do mnie? Też pragnęłam takich hołdów, ja także, prowincjuszka z mroźnej północy. To właśnie mnie uznał za głupią, czynił wszystko w tajemnicy, dowiedziałam się ostatnia...
- A co Ty uczyniłaś, o Pani?
- Wyjechałam na polowanie w te odległe ostępy... On pozostał w stolicy. Może teraz pisać swoje wiersze bez żadnych przeszkód!
- Wątpię, aby tak właśnie postępował... Może uległ tej nowej modzie, to prawda. Ale to tylko rodzaj wytwornej zabawy, przecież okazywał jedynie cześć jakiejś królowej dalekiego kraju, której nigdy nie widział nawet na oczy!
- I co z tego? I tak mnie to zabolało... Kim ty jednak naprawdę jesteś, Rafenie? Jeżeli to w ogóle twoje ...
... prawdziwe imię? Nie wyglądasz na zwykłego sługę. Nie przypominam sobie teraz, abym kiedykolwiek widziała cię przedtem wśród czeladzi. Wiesz o zbyt wielu sprawach, wysławiasz się i zachowujesz dwornie. I bardzo gorąco bronisz księcia... Czy to on cię przysłał?
- Dostojna Pani...
- Odpowiadaj!
Użyła władczego tonu głosu, szpicruty oraz metalowej końcówki obcasa. Tym razem bynajmniej nie odczuł tego dźgnięcia jako pieszczoty.
- Jestem nikim, zwykłym sługą z zamku... Przyznaję, rzeczywiście służę od niedawna...
- Nie okłamiesz mnie, nędzniku! Mów kim naprawdę jesteś i kto cię tu przysłał!
Powstała gwałtownie z fotela i wykorzystując przewagę pozycji przydepnęła mocno kark na którym wspierała dotąd stopę. Nie zdołał się wywinąć, podeszwa oraz ostry obcas buta przygwoździły go do posadzki. Zamarł. Sytuacja stała się niebezpieczna, rozgniewana kobieta mogła uczynić mu prawdziwą krzywdę. Te metalowe obcasy... Tymczasem zarobił kilka uderzeń szpicrutą.
- Odpowiadaj, fałszywy sługo!
- Łaski, Szlachetna Pani! Wszystko powiem, przysięgam! - Nie pozostało nic innego, jak spróbować ją przebłagać.
- Mów więc wreszcie! - Zmniejszyła nieco nacisk uzbrojonej skórą i metalem stopy, ustały bolesne smagnięcia.
- To prawda. Nie jestem zwykłym sługą, przybyłem ze stolicy. Przysłał mnie Twój małżonek, książę, Dostojna Pani.
- A więc to wcześniej ośmieliłeś się Mnie okłamać, psie. Wykorzystałeś chwilę wytchnienia, udawałeś zauroczenie, uwodziłeś... A wszystko to na polecenie ...