-
Zimowy ogień (Sługa płomieni 1)
Data: 29.05.2018, Autor: nefer, Źródło: Lol24
... skóry i chroniącą pewne delikatne części ciała, szczególnie narażone na obtarcia oraz niewygody podczas jazdy konnej. Oczywiście, księżna dosiadała wierzchowca po męsku, nie uznawała mało stabilnych i przydatnych tylko podczas spacerowych przejażdżek siodeł dla dam. W czymś takim nie dałoby się zresztą uczestniczyć w prawdziwym polowaniu, upajającej gonitwie po lasach za dzikim zwierzem. On sam, również biorąc udział w łowach, doskonale to rozumiał. Teraz jednak poczuł odrobinę niepewności. Z wahaniem ujął dłońmi obcas i czubek jednego z butów pani Rianny. Nie miał ochoty ich ściągać, podniecała go do szaleństwa właśnie w tych wysokich cholewkach. Musiał je jednak zdjąć aby następnie pozbyć się spodni, stojących na drodze do najbardziej godnych pożądania, tajemnych miejsc szlachetnej i pięknej pani. Miejsc, które zdecydowała się przed nim otworzyć, w to już nie wątpił. Cóż, taka nagroda wymagała pewnych poświęceń. Wzmocnił uchwyt i szarpnął, wiedział z doświadczenia, że wysokie myśliwskie buty ściągano i zakładano z pewnym trudem. - Co robisz, durniu? - zaprotestowała księżna. - Rozkazałam ci pomóc twojej pani w pozbyciu się spodni, a nie butów! Życzę sobie w nich pozostać! To chyba także twoje życzenie, czyż nie tak, mój panie oraz mój sługo? - Ale w jaki sposób... Cóż mam więc uczynić? - spytał zaskoczony. - Użyj tego, głupcze! - Trzymaną ponownie w dłoni szpicrutą wskazała na jego własny sztylet, którym posłużył się do skrzesania ognia, a potem pozostawił ...
... zapomniany na obmurowaniu kominka. - Wierzę teraz, że na południowych dworach rzeczywiście nie znalazłeś władczyni godnej tego miana, skoro wszystkiego trzeba cię uczyć! - To prawda, Pani. Nie ma tam dam podobnych Tobie – odpowiedział żarliwie. - Gdybym tylko mogła mieć pewność, że mówisz szczerze, panie poeto... Nie odpowiedział. Ujął sztylet i zbliżył ostrze do nieszczęsnych spodni, podczas gdy pani Rianna rozchyliła nogi, otwierając dostęp do najwspanialszej i najwrażliwszej części swego ciała. Części, którą musiał dopiero odsłonić. - Wierzę, że nie uczynisz mi krzywdy, sługo? - Prędzej sam zginę, Szlachetna Pani! Poczuł dziwne wzruszenie... Pomimo wszystkiego, przez co przeszła, zaufała mu. Starał się operować sztyletem powoli i delikatnie. Skóra okazała się jednak solidna i mocna, strój myśliwski księżnej wykonali w końcu najlepsi rzemieślnicy, z najwyższej jakości materiałów. Musiał nacisnąć mocniej, szarpnąć ostrzem... Ale udało się... Rozpruł spodnie w kroku, potem odciął dolną część nogawek, które pozostały wsunięte w cholewy butów. Tam nikomu już nie przeszkadzały. I nie drasnął ciała swojej pani, nie popłynęła ani kropelka jej krwi. Aż bał się zresztą pomyśleć, co stałoby się w przeciwnym wypadku. Na szczęście, sztyletem władał równie dobrze jak piórem. Z dwiema warstwami bielizny, najpierw wierzchnią, grubą i włochatą, a potem wewnętrzną, z najdelikatniejszego płótna, poszło łatwiej. Odrzucił ostrze. Pani Rianna nie zsunęła już nóg, pozwalając mu do ...