Marka upokorzen ciag dalszy
Data: 31.05.2018,
Kategorie:
BDSM
Autor: Maurycy Pawliński, Źródło: SexOpowiadania
... straszliwe rozrywające pieczenie w pupie. Jego twarz wykrzywił grymas.
- Asiu, chyba czas kontynuować karę.
- Proszę, Marto - powiedziała mama, podając jej pas. Tylko go nie oszczędzaj. Musi to pamiętać do końca swoich dni.
Marta ustawiła się za chłopcem i najpierw lekko uderzyła pasem. Marek wrzasnął. Po chwili przerwy Marta zaczęła wymierzać mu całą serię pasów, uderzając z pełną siłą. Chłopak darł się, aż brakło mu tchu. Asia wtedy zdzieliła go po głowie.
- Zamknij dziób, bo w przeciwnym razie poproszę ojca, by się z tobą policzył po powrocie.
Marek po usłyszeniu takiej groźby już nie krzyczał, lecz ciężko dyszał. Było mu słabo i niedobrze. W pewnym momencie poczuł, że skręca go coś w żołądku i wypluł wymiociny do miski. Uderzenia na chwilę ustały.
- Marto, nie przestawaj! Przecież widzisz, że ciągle mu stoi.
Marta więc nadal okładała go pasem. Pupa mocno bolała zarówno z zewnątrz od pasa, jak i wewnątrz od czopa. Marek zaraz znów puścił pawia. Koleżanka mamy nie przestawała go bić. Waliła wręcz coraz mocniej. Tyłek Marka coraz bardziej przypominał ubijany kotlet. Oprócz pupy bolało go też gardło, bo zaraz ...
... znowu zwymiotował, a potem znowu i znowu. Rzygał niczym kot. Czuł się, jakby wnętrzności mu się przewracały. Zaraz też oprócz nieustannego zwracania treści żołądkowej, zaczął równie seryjnie puszczać głośne mokre bąki. W salonie unosił się ciężki zapach rzygów i gówna, więc Asia zmuszona była otworzyć okno. Za którymś z kolei pierdnięciem, z odrobiną stolca czop wyleciał chłopcu na zewnątrz ciała, lecz koszmarne pieczenie pozostało. Jednocześnie Marek czuł, że zaraz dojdzie. Świadomość, że Asia z Martą oglądają go nagiego z wypiętą pierdzącą pupą, sprawiła, że przeszły go rozkoszno-wstydliwe dreszcze. Pokaźna porcja nasienia wylała się na stół. Dla Marka było to za dużo silnych sprzecznych emocji, jak na jeden raz. Zemdlał, upadając twarzą na miednicę pełną swoich wymiocin.
==
Kiedy się ocknął, leżał w wannie w brązowej kałuży. Nad nim stały i nachylały się mama z Martą. Nie czuł wprawdzie już pieczenia w dupie, ale za to poczuł coś innego. W tyłku miał rurkę z dziwnym przyrządem, przypominającym gruszkę. Usłyszał głos uśmiechającej się mamy:
- Po takiej karze, niezbędne jest użycie lewatywy, by wszystko było w porządku. Cdn.