Wyznanie Anny
Data: 02.06.2018,
Kategorie:
Tabu,
Autor: vest73, Źródło: xHamster
... temperamenty się dogadują, ale żeby od razu uzależniać od tego bycie ze sobą? W każdym razie, jeśli chodzi o te sprawy, to Sławek był naprawdę świetny. Potrafił rozbudzać we mnie uczucia i pragnienia o które wcześniej bym się podejrzewała. Nie, to nie znaczy wcale, że na studiach byłam jakąś zahamowaną szarą myszką. Ale otwartość Sławka w sprawach seksu rzeczywiście mi imponowała. Kochaliśmy się często i na najprzeróżniejsze sposoby. Na samą myśl, że się spotkamy po pracy i że poczuję jego męskie, silne dłonie na swoim ciele od razu traciłam skupienie. Patrzyłam się tępo w monitor i w myślach przywoływałam jego zapach, jego smak, emocje, które czułam, gdy oddawałam mu się, gdzie tylko zapragnął. Potrafiłam przywołać na zawołanie aksamitną miękkość jego gładkich, jędrnych ust. Ulotny ślad whisky, którą czasem pijał. Słodki, przesycony nutą gorzkawego posmaku. W takich sytuacjach wskazówki zegarka wydawały się przesuwać nieskończenie wolno, a każda sekunda była istną torturą.
Będąc ze Sławkiem, poznawałam seks na nowo, jakby wszystkie dotychczasowe przeżycia były tylko namiastką, wstępem do prawdziwego zrozumienia. Uwielbiałam sprawiać mu przyjemność, obserwować jego radość i głębię spełnienia. Czuć, jak w mojej dłoni jego ciepły narząd szybko rośnie i wzbiera pożądaniem… jak pręży się dumny i potężny pod moimi szybkimi ruchami… patrzeć na jego twarz w chwili, gdy zaciskając ręce na kołdrze, kończy w moich ustach. Świadomość, że to mój dotyk, moje ciało działają na niego w ...
... ten sposób była jak najcudowniejszy narkotyk… Bywały momenty, że większą satysfakcję czułam z dawania mu rozkoszy, niż z własnego orgazmu.
Sławek potrafił rewanżować się tym samym. To on nauczył mnie, co to znaczy mistrzostwo francuskiej pieszczoty. Jego język trafiał zawsze tam, gdzie powinien. Wystarczyło, że przeciągnął po mojej szpareczce raz i d**gi, a już byłam gotowa. On jednak potrafił przedłużać zabawę w nieskończoność, aż moje wnętrze pływało całe w sokach, błagając o wypełnienie. Czułam jak moje uda same rozchylają się ukazując bezbronną, tęskniącą brzoskwinkę, kusząc jej nabrzmiałym, błyszczącym wnętrzem. Myślałam tylko o tym, żeby otulił moją łechtaczkę cudownym ciepłem swoich ust. Nie panowałam wtedy nad własnym ciałem… bezwiednie chwytałam głowę Sławka, zanurzając palce w jego długich włosach, przyciągając ku sobie, przyciskając do swego rozpalonego pożądaniem, drżącego ciała. Byłam cała jego. Sycił się mną, moim smakiem, moim oddaniem, moją lubieżnością. Wnikał językiem pomiędzy rozchylające się płatki, drażnił je krótkimi, szybkimi pociągnięciami… Potem przewracał mnie na brzuch. Uwielbiałam ten moment. Unosiłam się na kolana, nisko trzymając głowę, a Sławek powracał do pieszczot. Myśl, że widzi mnie w tej pozycji, pokorną, rozgrzaną… rozkosznie i zachęcająco kręcącą tyłeczkiem… ukazującą rozchyloną pożądaniem szparkę podniecała mnie do szaleństwa.
W tej pozycji doznania były inne – bo inaczej układała się moja muszelka. Język pieścił teraz d**gie, tylne ...