Wyznanie Anny
Data: 02.06.2018,
Kategorie:
Tabu,
Autor: vest73, Źródło: xHamster
... zwieńczenie szparki. Czasem w jakiś przedziwny sposób naciskał to tajemne miejsce, w którym cipka się kończyła… Umiejętny, mokry dotyk tego niewielkiego punktu pomiędzy jedną dziurką a d**gą przyprawiał mnie o szaleństwo. Nie byłabym w stanie wówczas powiedzieć, czy bardziej pragnę, aby wślizgnął się pomiędzy moje uda i doprowadził mnie do końca swoim wspaniałym językiem, czy żeby wszedł we mnie od tyłu, w kilku ruchach doprowadzając nas do wspólnej ekstazy.
To były szalone dni – zwierzaliśmy się sobie z najskrytszych, najdziwniejszych pragnień. Odkryłam w sobie nowe, mroczne chęci. Czułam się wspaniale jako zdominowana niewolnica, jako seksualna zabawka, nie panująca nad swoim ciałem… choć często zdarzało się też, że bawiliśmy się w d**gą stronę. Skoro obojgu to nam pasowało, to dlaczego nie wymieniać ról? Może to nie było modelowe BDSM, zresztą nie obchodziły nas etykietki. Po prostu oboje zapuszczaliśmy się w krainy swoich marzeń, penetrując niezbadane regiony swoich fantazji. Cudownie było mieć koło siebie człowieka, z którym można dzielić takie tajemnice, ufać mu i wzajemnie dzielić się własnymi przeżyciami.
Było nam tak dobrze, że postanowiliśmy zamieszkać razem. Sławek miał tylko wynajętą niewielką kawalerkę, więc było oczywiste, że zamieszkamy u mnie. Boże, jakie to było cudowne. Budziłam się rano, w objęciach ukochanego mężczyzny, wtulona w jego zapach, w pościeli, z której jeszcze sączył się ulotny aromat naszych namiętności. Nie ma chyba dziewczyny, która ...
... nie marzy o takich chwilach… Zaczynałam się łapać na myśli, że może to jest to, że może warto związać się ze Sławkiem na długo. Na bardzo długo.
Zanim zdążyłam na dobre przemyśleć taką ewentualność, Sławek oświadczył mi, że jego firma rozpoczyna obsługę nowego, dużego klienta i w związku z tym będzie musiał częściej wyjeżdżać. Nie było to nic nadzwyczajnego – zdarzało się zresztą wcześniej. Tym razem jednak miało to być na tyle częste, że Sławek – trochę zakłopotany – postanowił sprawić mi prezent. Dziesięciotygodniowego, prześlicznego, złotego labradora. Żebym nie czuła się samotna. No rzucił mnie tym na kolana dokumentnie. Rozczulił… Dałam się udobruchać. Zawsze kochałam psy (wychowywałam się z nimi od zawsze, pamiętam, że rodzice przez całe moje dzieciństwo mieli przynajmniej jednego), więc trudno było o lepszą niespodziankę. Ares został przyjęty jako członek rodziny, a moje uczucia do Sławka były jeszcze gorętsze.
Mijały dni. Sławek wyjeżdżał i wracał. Zdarzało się, że nie było go nawet tydzień. Gdy przyjeżdżał, był totalnie zmęczony i zaczęłam się o niego bać. Co gorsza, zdarzały się nam spięcia, czego wcześniej w naszym związku nie było. Co prawda godziliśmy się potem (i to w sposób, który powalał rozładować nie tylko jeden rodzaj napięcia), ale jednak gdzieś na dnie naszego związku pojawił się osad.
Grom spadł na mnie zupełnie niespodziewanie. Wszystko to stało się przypadkiem i było jakby wycięte z kiepskiej telenoweli. Sławka nie było od kilku dni. Byłam ...