Mogło być i tak - cz. III
Data: 01.09.2019,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: Franko/Domestico, Źródło: Fikumiku
... Trzymała kierownicę pewnie lecz nie kurczowo, samochód posiadał wspomaganie kierownicy, więc drobnej postury Ania nie miała trudności z prowadzeniem pojazdu, który reagował na najlżejszy ruch kierownicy. To samo było ze zmianą biegów, które Ania zmieniała płynnie, zwalniając lub przyspieszając bez szarpań, zgrzytów czy wycia silnika. Wiedząc, że Paweł ją obserwuje, od czasu do czasu odwracała się w jego stronę, szczerząc białe zęby w uśmiechu adresowanym dla niego. - I jak? Nadaję się na kierowcę według ciebie? - Aniu, nie mam prawa jazdy i nigdy nie prowadziłem samochodu, więc nie mnie oceniać cię jako kierowcę, ale na moje wyczucie prowadzisz wspaniale. Żadnych szarpań, wycia silnika, wszystko płynnie i równiutko, jak na pokazie. - Mówisz, że nie znasz się, a wypowiadasz się jak kierowca. - Bo trochę pojeździłem w wojsku z kolegą kierowcą, gdy miałem czas wolny od zajęć i często rozmawialiśmy na te tematy. - Ja też Pawełku trochę już pojeździłam, więc prowadzenie samochodu nie stanowi dla mnie problemu. - To dlaczego jechałaś ze mną autobusem, zamiast swoim samochodem? - Bo gdybym pojechała samochodem, to nigdy byśmy na siebie nie trafili. Przecież to jasne. A na poważnie; miałam w tamtych stronach do załatwienia kilka spraw, które bez drinka trudno by było załatwić, więc mnie wożono. Dlatego nie było sensu jechać samochodem. Mogłam co prawda zabrać kierowcę, ale niepotrzebnie komplikowałoby to całą wyprawę. - Masz rację, najgorsze byłoby to, że moglibyśmy się nie spotkać ...
... i nadal byłbym zagubionym, niedojrzałym chłopaczkiem, a nie jak teraz, doświadczonym, uwielbianym przez dwie dziewczyny macho – skwitował w żartobliwy sposób wyjaśnienie Ani Paweł. - Ty słyszysz Aniu, to samo co ja? – skrzywiła się na słowa Pawła Zuza. - Nie widzisz, że on żartuje tak samo jak ja. No, no! Wyrobił nam się nasz żołnierzyk. - A teraz nasz uwielbiany macho powie mi, jak mam jechać, aby dowieźć to jego cenne ciało do rodzinnego domu. Po kilku wskazówkach Pawła, niedługo potem znaleźli się w pobliżu jego domu. - Myślę, że nie chcesz, abym podjechała pod twój dom, więc powiedz, gdzie mam zatrzymać się – powiedziała Ania, zwalniając. - To jest ten trzeci dom na prawo – odparł. Zjechała lekko na pobocze i zatrzymała się przed mostkiem na fosie prowadzącym do bramy w ogrodzeniu, za którym m.in. kilka metrów dalej znajdował się duży dom z czerwonej cegły. Uwiązany w pobliżu stodoły na długim łańcuchu pies, zaczął ujadać, gdy samochód zatrzymał się. Paweł wysiadł z samochodu, obszedł naokoło i otworzył drzwi od Ani. Pochylił się i pocałował Anię w usta. - Dziękuję ci za wszystko Aniu. Nie wiem czym odwdzięczę ci się, ale będę się starał. Przygarnęła jego głowę i oddała mu mocny pocałunek. W jej oczach zaszkliły się łzy. - Paweł, pamiętaj! Za cztery dni po południu przyjadę tutaj po ciebie. Czekaj na mnie żołnierzyku. Będę tęsknić za tobą. Z trudem oderwał się od niej i otworzył tylne drzwi. Zuza przesunęła się do drzwi i podobnie jak Ania przygarnęła jego głowę i dała mu ...